wtorek, 16 września 2014

Rozdział 6: Wojnę czas zacząć.

Nie mogłem spać całą noc. Leżałem w niemal bezruchu rozmyślając o tym, jak będzie w Alradii. Z tego co zrozumiałem, tam jest jakby średniowiecze. Ale co z Aśką i Dawidem? Są najbliższymi mi osobami poza rodzicami. A już nigdy się z nimi nie zobaczę. Nie mogę im powiedzieć prawdy, bo zakazuje tego Księga Praw. Spojrzałem na zegarek  4.00. Nie opłaca mi się już spać. Wstaję i zakładam ubranie. Następnie otwieram drzwi od pokoju i kieruję się do łazienki. Po drodze zauważam tatę siedzącego przy stole w kuchni.
-Cześć - uśmiecha się do mnie, ukazując swoje ślniącobiałe zęby - Wyspałeś się?
-Cześć - odpowiadam, również starając się na uśmiech - Nie mogłem zmrużyć oka.
-Też tak miałem, gdy dowiedziałem się, że jadę do Oxefurtu.
***
Wyjechaliśmy o 7:00.
W kościele byliśmy już po 15 minutach. Nasze miasto nie jest duże - kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Nic nadzwyczajnego: Kościoły, szkoły, urzędy, restauracje, szpital... Tak jak w każdym polskim mieście.
***
Ojciec zaparkował swoje BMW na parkingu za budynkiem. Teraz stoimy pod drzwiami do zakrystii. Ojciec wyciąga rękę i zaczyna pukać w drzwi. Z początku słabo, lecz potem siła wzrasta. Po chwili drzwi się otwierają i staje w nich na oko czterdziestoletni ksiądz z wyraźnie zaznaczoną na głowie łysiną.
-Quid vos hic dirigit? -odezwał się głęboki, spokojny głos, wydobywający się z ust księdza.
-Vellem vide verum. - odpowiedział mój ojciec.
-Marcin dobrze cię widzieć! - ton głosu księdza zmienił się diametralnie - Co cię do mnie sprowadza?
-Jedziemy z synem do Oxenfurtu.
-Jestem Paweł Oleex, byłem nauczycielem twoje taty - ksiądz obrócił się w moją stronę z wyciągniętą dłonią
-Kacper Wilk - podałem mu swoją
 Usłyszałem ogromny huk i zobaczyłem, że ściana kościoła się wali, a w koło jest pełno ognia.


========================================================================
Hej! Wiem, że długo nie było rozdziału. Ten wyszedł mi dosyć krótki :'( Komentujcie, bo to cholernie motywuje! :D