sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 22: Południe na krawędzi klęski.

23.01.1250rEL, Sankt-River
   Po wejściu do bogato zdobionej, białej karety usiedliśmy z Magdą naprzeciwko siebie, a woźnica uderzył konie batem. Karoca ruszyła,
-Cieszysz się, że już po wszystkim, królowo - odezwałem się z uśmiechem, specjalnie akcentując ostatnie słowo.
-Tak, nareszcie mogę rządzić, między innymi tobą - wstała z siedzenia i zbliżyła się do mnie, po czym oddała na mych ustach pocałunek, który odwzajemniłem.
-Twoje rządy zapowiadają się bardzo ciekawie - odparłem
Odpowiedziała z uśmiechem.
   W tym momencie mijaliśmy dom Alessandry, i kierowaliśmy się na ulicę, która prowadziła do Placu Górnego, przy którym znajdował się Arkadowy Pałac. Przez kilkanaście minut odmachiwaliśmy tłumowi zebranemu wzdłuż ulicy. Zgodnie z planem Alessandry jutro w samo południe mieliśmy przemówić, na Rynku do rycerzy, którzy przyjadą do miasta z obozu specjalnie na tę okazję.
   Arkadowy Pałac był to jednopiętrowy budynek. Oczywiście zgodnie z nazwą przyozdobiony był pierścieniem arkad, Zbudowany był ze stylowego piaskowca. Nie można było powiedzieć, że był to luksusowy lokal, ale na pewno najlepszy w tym mieście.
   Po wyjściu z karety podążyliśmy za Johanem do środka. Idąc plątaniną korytarzy dotarliśmy do sporawej i przestronnej sali balowej. Na środku po przeciwległą ścianą w podkowę ustawione zostały stoły. Natomiast na środku znajdowało się miejsce do tańczenia.
   Pomieszczenie wysokie było na dwie kondygnacje i zakończone galerią na pierwszym piętrze, na którą można było dotrzeć za pomocą schodów, znajdujących się za stołami. Kolumny przytrzymujące galerię ozdabiały sztandary Sankt-River, węgorze na zielono-niebieskim tle, charakteryzującym zielonkawą wodę Leśnej Rzeki.
   Po wejściu do sali, każdy podszedł do miejsca wskazanego przez służbę i stanął za swoim krzesłem. Ja z Magdą dostaliśmy miejsce, na szczucie stołów, obok mnie siedział Emyr, za nim Johan, a za Magdą Alessandra.
-Ucztę czas zacząć! - powiedział Johan
Służba przyniosła wino i różne najwspanialsze potrawy. Teraz, zgodnie ze wskazówkami, które dostałem od Alessandry, miałem wznieść toast. Podniosłem się z siedzenia i ruchem dłoni, uciszyłem gości.
-Jak najdłuższego, spokojnego i sprawiedliwego panowania! Tego życzę sobie i wam! - powiedziałem jednym tchem. A wśród gości rozbrzmiał brawa.
   Orkiestra zaczęła grać i poprosiłem Magdę do tańca. Skierowaliśmy się na środek sali. Złapałem Magdę w pasie, a ona mnie za ramię. Nasze prawie dłonie splotły się, wyprostowane i zaczęliśmy tańczyć. Zataczaliśmy coraz większe koła, gdy do tańca wkraczały inne pary. Po chwili parkiet był pełen tańczących. Podszedł do nas Jonah i poprosił Magdę do tańca, ja zrobiłem to samo z jego partnerką.
-Jesteś bardzo przystojnym młodzieńcem - odezwała się szeptem - Elizabeth, żona Jonaha - podała mi rękę. Zaczęliśmy tańczyć. Robiła to bardzo dobrze. Gładko się ją prowadziło, nie myliła kroków - urodzona tancerka. Tym razem wymieniliśmy się partnerkami z Albrechtem, teraz tańczyłem z Alessandrą.
-No i jak? Całkiem niezła miejscówka, nie? - uśmiechnęła się i poprowadziła
-No nie najgorsza. Swój klimat ma, przyznaję. - odpowiadam również z uśmiechem.
-To dopiero początek - mówi i odchodzi.
   Teraz tańczę z jakąś nieznaną mi kobietą, wygląda na jakąś szlachciankę. Ubrana jest w pofałdowaną, szeroko zakończoną, granatową suknie, a na głowie ma posrebrzany diadem z motywem roślinnym.
   Zmęczony tańcem, siadam przy stole, Biorę na swój talerz kawałek pieczonego indyka i przeżuwam spokojnie, rozkoszując się smakiem świetnego mięsa. Po zjedzeniu biorę kieliszek wina i popijam wyśmienite danie. Wino również jest bardzo dobrej jakości, Zastanawiam się, czy nie jest lesze od tego z piwniczek South Holsan. Jest to bardzo możliwe, bo w końcu większość winnic jest w Południu.
   Wstaję od stołu i idę na spacer wśród tańczących. Mijam pary, które świetnie się bawią na parkiecie. Po drugiej stronie sali dostrzegam Magdę z jakimś mężczyzną. To chyba Tymus z Wysp Loyvarden'ów. Gdy podchodzę bliżej zauważam, że Magda próbuje się wyrwać z jego uścisku, a on tylko rechocze. Podbiegam do nich i odciągam go od niej.
-C..co,..urwa?! - krzyczy zupełnie pijany - Nie wppierddalaj się wnie...s...woje... spprawy!
-Odejdź od niej, jesteś mijany, Tymusie. - mówię spokojnie
-Nie mam zamiaru odpuścić takiego smacznego kąska - podchodzi do Magdy i łapie ją za pierś.
Nie zastanawiam się długo. Podchodzę do niego i wymierzam cios. Po chwili leży na ziemi z zakrwawionym nosem.
-Aua! Kurwa jesteś popierdolony?! Chciałem tylko zaruchać! - krzyczy na całą salę. Nagle muzyka ucichła i wszyscy odwracają się w naszą stronę. Podchodzę do niego i kopię go w brzuch. Z jego gardła wydobywa się stłumiony ryk. Chcę go kopnąć jeszcze raz, ale zatrzymuje mnie Emryr.
-Kacper, już wystarczy, nie rób rozróby na własnej koronacji.
Odpowiadam prychnięciem.
-Czy jest na sali świta Tymusa? - po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi dodał - Proszę, weźcie go już do gospody. A my, proszę państwa, wracamy do zabawy.
-Jak zwykle zjawiasz się w porę, Kacper - odezwała się Magda, podchodząc do mnie bliżej - Dziękuję ci, mój rycerzu. - pocałowała mnie w usta
-Taka już jest moja rola - odpowiedziałem z uśmiechem
===
Zabawa trwała jeszcze długo bez żadnych incydentów, jednak w okolicach północy rozległ się alarm i słychać było dźwięk wystrzeliwanych pocisków z katapult.
===
24.01.1251rEL, Sankt-River
Na sali zapanowała panika. Damska część obecnych zaczęła przeraźliwie piszczeć. Męska, natomiast była dziwnie zdenerwowana.
-Spokojnie, drodzy państwo - odezwał się Jonah - Teraz, proszę, żeby wszyscy udali się do katedry.
Wszyscy zaczęli biec w stronę wyjścia. Silniejsi tratowali słabszych. Słabsi czołgali się pomiędzy nogami silniejszych. Elita Arladii zachowywała się, jakby pierwszy raz wyszła na pastwisko.
Nagle coś wstrząsnęło Pałacem i usłyszeliśmy huk. Część wysokiego sufitu uderzyła o posadzkę. Na szczęście w miejsc, gdzie nikogo nie było.
-Armia Północy jest na drugim brzegu Leśnej Rzeki! Mają katapulty! - usłyszeliśmy krzyk pośród zamieszania.
===
Rozdział 22 ;) Miłego czytania! ;)

PS: Zapraszam do głosowania w ankietach.

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 21: Koronacja.

23.01.1251r.EL, Sankt-River.
   Wstałem o świcie. Alessandra przygotowała dla mnie specjalny strój koronacyjny. Były to czerwone spodnie i koszula. Na koszuli wyhaftowany był, złotą nicią, symbol Holsanii - słońce. Oprócz tego założyłem czarne, wysokie, skórzane buty i specjalną szatę królewską. Uszyta była z czerwonego jedwabiu, sięgała mi do połowy łydek. Na obydwu ramionach wyhaftowane były słońca. Płaszcz zakończony bym, białym puchem. Po przejrzeniu się w lustrze stwierdziłęm, że wyglądam poważnie i dostojnie.
***
   Do katedry jechaliśmy dwoma osobnymi karocami, zaprzęgniętymi w sześć białych koni. Magda wyjechała pierwsza, bo miałem ją zobaczyć dopiero na ślubie. Podczas jazdy Alessandra tłumaczyła mi, kto ma przyjechać na koronację.
-Najważniejszym gościem będzie Albrecht Es'Midan, Arcymag Gildii Magów, oprócz tego przyjedzie królowa Christina, z Agavy, Jarl Zenix z Lodowej Wyspy, Lord Protektor Tymus von Loyvarden, z Wysp Loyvardenów, król Luca III z Holsani Północnej, Książę Sezrik z Cheridaru, Arcymistrz Wolfgang z Gildii Wojowników, Arcychem z Gildii Alchemików, szlachta, kupcy i każdy kogo stać. Nie przyjedzie Marcus Richardson, bo zginął podczas zajęcia Oxenfurtu, cesarz Jacob, bo najprawdopodobniej jest podtruwany przez Graya oraz Saladyn Al'Shaba, sułtan Bohemasidu.
   Katedra znajdowała się w drugim końcu miasta, przy placyku z pomnikiem pośrodku. Na granitowym cokole stała młoda kobieta z długimi, pofalowanymi włosami. Alessja. Główne bóstwo Arladii. Wokół pomnika rosły maki - kwiaty Południa.
   Był to wysoki i strzelisty budynek, z dużymi oknami, w których widniały wspaniałe witraże. Na ziemi stwierdzilibyśmy, że jest to na pewno styl gotycki. Dwie wieże, które zwieńczały front budowli górowały nad okolicą. Obie wyposażone były w dzwony, które rozbrzmiały w tamtej chwili.
  Przed katedrą zatrzymało się kilkadziesiąt różnych i różnistych powozów. Jednak w tej ciemnej masie dostrzegłem powóz identyczny, jak mój. Jednak, gdy go mijaliśmy zauważyłem, że jest pusty.
   Wszyscy goście zgromadzeni już byli wewnątrz. Alessandra ulotniła się gdzieś, zostawiając mnie pod drzwiami.
    Katedra wewnątrz była również wspaniała. Piękna posadzka, z elfiego kamienia, strzeliste, marmurowe kolumny, sklepienia z freskami i piękny, złoty ołtarz Alessji.
   Rozbrzmiały pierwsze akordy "Vivat rex novus", a zaraz po tym rozległ się śpiew kilkuset osób, przebywających w katedrze. Zacząłem iść czerwonym dywanem w stronę podwyższenia z ołtarzem, gdzie czekał na mnie Johan z Magdą. Wokół mnie drżały w powietrzy słowa pieśni:

Vivat rex novus, hodie coronavit!
Gens enim et regnat et imperat!
Sit gloria, et virtus Altissimi obumbrabit Dobros his omnibus his vitiisque constabat!
Nos omnes memento illius!


   Gdy doszedłem do ołtarza śpiew umilkł, a głos zabrał Johan.
-Dzisiaj - odezwał się z powagą - wszyscy dostojnicy Arladii zebrali się tutaj, żeby uczestniczyć w koronacji nowej pary królewskiej Holsanii Południowej. Koronowani zostaną: Magdalena Południowoholsańska i jej małżonek Kacer Pominert'as. Czy ktoś ma do tego jakieś obiekcje?
Obejrzałem się za siebie. Wśród zgromadzonych nastąpiło poruszenie. Każdy oglądał się na swojego sąsiada, lecz nikt nie zabrał głosu. W pierwszym rzędzie dostrzegłem uśmiechającą się do mnie Alessandrę. Ubrana była w obcisłą, krótką, czarną sukienkę i buty tego samego koloru.
-Teraz, więc para królewska złoży przysięgi, a następnie ich wasale złożą im hołd. Królowo Magdaleno - wskazał Magdzie jedwabną poduszkę leżącą na ziemi. Magda podeszła i uklęknęła przed Johanem. - Proszę powtarzać za mną. Ja, Magdalena ślubuję po grób służyć dobru swego państwa...
-Ja, Magdalena ślubuję po grób służyć dobru swego państwa...
-Chronić je od wszelkich klęsk, nieurodzajów i wojen...
-Chronić je od wszelkich klęsk, nieurodzajów i wojen...
-Oraz zawsze służyć moim poddanym pomocą, radą i łaskawością. Tak mi dopomóż, Alessjo!
-Oraz zawsze służyć moim poddanym pomocą, radą i łaskawością. Tak mi dopomóż, Alessjo!
Jonah podszedł do figury Alessji i wziął stamtąd koronę, berło i jabłko. Wszystko ze szczerego złota. Potem wrócił i włożył Magdzie koronę na głowę, berło do prawej ręki, a jabłko do lewej.
-Od teraz jesteś pełnoprawną władczynią Holsanii Południowej, Magdaleno Pominert'as!
Magda wstała i przeszła kilka kroków w stronę zgromadzonych. Rozległy się gromkie brawa. Po czym wróciła i usiadła na jednym z pięknie wyrzeźbionych, hebanowych krzeseł. Podszedłem do Johana i uklęknąłem na poduszce. Formułka przysięgi była taka sama, lecz moją zakończył słowami "Od teraz jesteś pełnoprawnym władcą Holsanii Południowej, Iure uxoris, Kacprze Pominert'as." Podszedł do ołtarza Alessji i przyniósł mi koronę, berło i jabłko. Korona była z czystego złota, wysadzana szafirami, berło również złote, pięknie wygrawerowane, a jabłko ozdobione dużymi cyrkoniami.
-Teraz, niech lennicy i wasale złożą hołd suwerenom. - odezwał się Johan.
Z tłumu ławek wstał Książę Sezrik i podszedł do nas, po czym uklęknął
-Przysięgam na Alessję, wierność, lojalność i pomoc moim suwerenom. - skłonił głowę, a jego ręka zaciśnięta w pięść dotknęła piersi.
-Dziękujemy ci za twoją lojalność. - Magda skłoniła lekko głowę, po czym ja zrobiłem to samo.
   Sezrik wstał i skierował się w stronę ławek. Teraz zgodnie z tradycją odbędzie się uroczysta uczta. Nasza zaplanowana była w Arkadowym Pałacu, domu gubernatora Sankt-River.
-Teraz czas na ucztę! - powiedział Johan i ruszył w stronę drzwi. Znów rozbrzmiały akordy, a potem śpiew "Vivat rex novus". Ruszyliśmy za Johanem. Mijając Alessandrę ta podeszła do nas i zaczęła za nami iść, potem zrobili to wszyscy goście zaczynąjąc od przednich ławek. Skojarzyło mi się to ze ślubem. Po wyjściu z katedry wsiedliśmy do karety Magdy i ruszyliśmy do Arkadowego Pałacu, który znajdował się niedaleko rzeki.
===
Miłego czytania ;)

PS: Rozdziały, aż do ferii (2.02.) będą pojawiały się co tydzień, w sobotę.

sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 20: Plany.

   22.01.1251rEL, Sankt-River
Alessandra mieszkała w stylowej kamieniczce, mieszczącej się przy Rynku. Budynek był większy (cztero piętrowy, na każdym piętrze znajdowało się kilka pomieszczeń) od innych, widzianych przeze kamienic.
   Na parterze znajdował się duży, przytulny salon. Na przeciwko okna, wychodzącego na Rynek znajdował się kominek. Przed nim stała luksusowa sofa, kryta czerwonym, aksamitnym materiałem. Pod nią leżała skóra z tygrysa, chyba bengalskiego.
   Po prawej stronie od wejścia znajdowała się przestronna kuchnia. Znajdował się tam piec, dwa kredensy i zmywak. Podłoga wyłożona była granitowymi płytami.
   Za kuchnią, w samym końcu domu była jadalnia. Było to duże, dobrze oświetlone pomieszczenie z trzema dużymi oknami, wychodzącymi na Rynek. Po środku znajdował się duży, mahoniowy stół. Doliczyłem się przy nim czternastu krzeseł:  po sześć po bokach i dwa u szczytu stołu. Nad stołem wisiał, duży, kryształowy żyrandol. Jednak nie był to taki kryształ jaki znałem ze Słonecznego Zamku. Ten kryształ był barwiony na kolor intensywnego fioletu, a światło, które dawał miało barwę leciutko fioletowawą, co dawało pomieszczeniu bardzo intrygujący klimat. Po lewej stronie od stołu, vis a vis okna był kolejny kominek, a nad nim wisiała duża (ok 3x4m) mapa Arladii. Przyglądając się jej, zauważyłem kilka dziwnych nazw, jedną był Ramadan. Pomyślałem, że muszę się o to spytać Alessandry. Oprócz tego obok kominka stało wiele mniejszych i większych doniczek, z kwiatami, które pierwszy raz widziałem na oczy.
   Na pierwszym piętrze znajdował się gabinet Alessandry, łazienka i trzy pokoje gościnne. Ja z Magdą dostaliśmy największy, z podwójnym łożem, a Ermyr i Borys, po jednym, osobnym pokoju.
   Na drugim piętrze znajdowała się sypialnia Alessandry, biblioteka i mały magazyn z magicznymi szpargałami.
   Na trzecim znajdowała się pracownia Alessandry z teleportem, stacją alchemiczną i całą masą innej aparatury magicznej.
   Na czwartym znajdował się się strych i mała wieżyczka z teleskopem.
   Alessandra zarządziła naradę po kolacji. Także zjedliśmy, wyśmienity posiłek w milczeniu, po czym udaliśmy się na piętro pierwsze, do gabinetu pani domu. Montequ usiadła za biurkiem, na dużym, skórzanym fotelu i z jednej z szuflad wyciągnęła mapę Arladii. Ja, Ermyr, Magda i Borys usiedliśmy na krzesłach wokół biurka, patrząc z wyczekiwaniem na Montequ.
-Pierwszą sprawą - zaczęła - jest aktualny stan rzeczy. A więc po pierwsze: Gray został Konsulem Obrony Cesarstwa Północnego, czyli sam cesarz nie ma wpływu na działanie jego wojsk. Po drugie: cała Wszechholsania została zajęta: Selezja, Holsania Południowa i Północna, tylko Cheridar jeszcze walczy. Po trzecie: Resztka wojsk wycofała się za Leśną Rzekę i obozuje teraz pod murami Sankt-River. Żołnierzy z Holsanii Południowej jest łącznie 10 000, z Holsanii Północnej 2 500 i z Selezji niecały tysiąc. Łącznie około 13 000. Cesarstwo Północne posiada 30 000 żołnierzy.
-A Południe? - spytałem - nie pomoże nam?
-Przykro mi, Kacper - odpowiedziała mi Alesandra - ale Południe teraz walczy z przymierzonym z Północą, Sułtanatem Bohemasidzkim. Kolejną sprawą jest wasza jak najszybsza koronacja. Oboje z Ermyrem stwierdziliśmy, że z powodów politycznych zmienicie nazwisko. Będzie ono w Starszej Mowie. Czyli Pominert'as. Magdalen et Kacperus Pominert'as, ex divina South Holsania reges, et senior Selezja, praepositi Cheridar***.- pięknie to brzmi, nieprawdaż? - spytała z uśmiechem Montequ.
-Mamy za mało wojsk. Powinniśmy wysłać posłów do Agavy i Cheridaru. Ile oni mają żołnierzy? - spytałem omijając temat koronacji.
-Agava gdzieś osiem-dziesięć tysięcy -opowiedziała w zamyśleniu Alessandra - A Cheridar teraz to pewnie gdzieś z 4, może 5 tysięcy. Ale nie zapominajmy, że są to świetnie wyszkolone krasnoludzkie legiony i elfi strzelcy.
-Czyli, jak wszystko pójdzie dobrze, powinno dojść jeszcze raz 13 000, czyli razem mielibyśmy 26 000. Nie wiele mniej niż Północ - stwierdziłem.
-Tak. - odezwał się Emyr - ale nie zapominaj, że oni mają do tego magów, których my nie mamy.
-A nie mógłbyś poprosić o nich Gildię? - spytałem
-To nie takie proste - stwierdziła Alessandra - Do tego po trzeba pierdyliard papierzysk i pozwoleń.
-Ale i tak warto spróbować. Emyr pojechałbyś do Gildii? -
-No dobrze. Jutro o świcie jadę do Gór Żelaznych. - odpowiedział z dezaprobatą.
-Pozostaje nam jeszcze sprawa poselstw do Cheridaru i Agavy. - stwierdziła Montequ - Kaper, ty pojedziesz do Cheridaru, a Magda do Agavy. Borysie pojedziesz z nim, dobrze?
-Jak będzie trzeba, to obijemy mordy tym lalusiom z Północy. - odpowiedział z determinacją, Krasnolud.
-Dobrze. Więc jutro z rana odbędzie się koronacja. Uroczystość obędzie się  w Katedrze w Sankt River.
-A kto da nam koronę? Skoro Selezja upadła? Po raz drugi z resztą... - spytałem
-Johan. - odpowiedziała - No jest, do cholery, tym cesarzem czy nie?!

______________________________________________
Rozdział 20! ;D

*** "Magdalena i Kacper Pominert'as, z bożej łaski królowie Holsanii Południowej, zwierzchnicy Selezji i seniorzy Cheridaru.:"

niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 19: Historia kołem się toczy.

-Aresztować ją! - wrzasnął gubernator
Strażnicy ruszyli w stronę czarownicy. Na Rynku rozpoczęła się walka. Gapie uciekli omijając walczących. Ja korzystając z zamieszania zacząłem uwalniać się z więzów. Podszedłem do topora kata i zacząłem pocierać więzami o ostrze. Lina ustąpiła.
-Nic ci nie jest? Jesteś cała? - spytałem Magdy i zacząłem uwalniać ją z więzów.
-Na szczęście tak. - odparła z wymuszonym uśmiechem - bolą mnie tylko ręce.
Odpowiedziałem jej uśmiechem i poszedłem uwolnić Ermyra i Borysa. Elf związany był specjalną, posrebrzaną liną, zakłócającą magię. Lina jednak działała tylko na więźnia, nie na magię zewnętrzną. Dlatego przepaliłem ją magicznym płomieniem, uważając żeby nie poparzyć Ermyra. Po chwili oboje byli już wolni. Zaczęliśmy wracać, żeby zabrać Magdę i uciec z miasta. Jednak dziewczyna stała na krawędzi podwyższenia z nożem na gardle. Trzymał go Violemo. W tym samym momencie spostrzegła to także Alessandra, która zabiła już ostatniego strażnika, który był na Rynku.
-Niech ją pan puści, Gubernatorze... - odezwała się dyplomatycznie spokojnym tonem - żadnemu z nas nie chodzi o rozlew krwi. - spojrzała na mnie i wzrokiem wskazała Violemo, zrozumiałem o co jej chodziło - Niech pan nie będzie głupi... - ciągnęła.
Powoli zacząłem iść w stronę Gubernatora i Magdy. Jeszcze pięć metrów... Cztery...
-Wypuśćcie mnie z miasta! - krzyczał Violemo - Teraz!
Zostały jeszcze dwa metry...jeden... Już!
-Morseum. - szepnąłem
Gubernator wybałuszył oczy i runął na deski sceny. Magda wyrwała się z jego uścisku i łkając przytuliła się do mnie.
-Spokojnie. Będzie dobrze. - szeptałem gładząc jej włosy - Nic ci już nie grozi.
Alessandra skinęła mi głową z uśmiechem.
-Witaj, Alessandro - Ermyr ucałował czarownicę w policzek
-Dobrze cię widzieć Ermyrze, jak zdrowie? - spytała z uśmiechem
-Jak widzisz - ręką wskazał stanowisko kata
Razem z Magdą zeszliśmy ze sceny i podeszliśmy do Ermyra i Montequ.
-Ty pewnie jesteś Kacper - odezwała się czarownica podając mi rękę - Alessandra Montequ.
-Kacper Wilk, a to jest Borys Daniłow. - wskazałem krasnoluda - Ermyra, jak widzę, już znasz...
-Miło mi - skinęła głową w stronę Daniłowa - Jesteś odważny, Kacper. I widać, że zależy ci na mojej córce. Wiedziała, kogo wybierała. - odparła z uśmiechem Alessandra
-Dziękuję... - odpowiedziałem speszony.
-Nazywasz mnie córką?! - odezwała się Magda - Gdzie byłaś przez te 17 lat?! Kiedy ja walczyłam o życie w królewskiej kuchni!
Alessandra wyraźnie spochmurniała.
-Posłuchaj... - zaczęła - Jak wiesz, jesteś twoim ojcem był Dawid, król Holsanii. On miał już wtedy żonę i dziecko. Nie mógł sobie pozwolić na wzięcie ciebie na dwór. Uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie ukrycie cię wśród służby, w Słonecznym Zamku. Przez te wszystkie lata, aż do śmierci Dawida pisaliśmy do siebie listy. Była na bieżąco informowana o tym, co się z tobą dzieje. Przez cały czas śmiertelnie za tobą tęskniłam. Ostatni raz widziałam cię 16 lat temu, gdy skończyłaś roczek...
Magda prychnęła i ostentacyjnie pomaszerowała w drugą stronę. Ja poszedłem za nią.
***
Po moich długich namowach zgodziła się na nasz plan. Mieliśmy udać się do mieszkania Alessandy, do Sankt-River. Tam mieliśmy spotkać się z Johanem i omówić sytuację. Wcześniej jednak Montequ miała nas dokładnie poinformować o aktualnym stanie rzeczy.
-Od razu zapowiadam, że nie mam zamiaru z NIĄ rozmawiać - stwierdziła Magda.
-Dobrze... - odparłem zrezygnowany - Nie musisz.
***
3.01.1251rEL, Żelazny Trakt
Wyruszyliśmy wczesnym rankiem. Ermyr z Alessandrą jechali obok siebie, na przodzie. Za nimi jechał Borys, a ja z Magdą zamykaliśmy pochód. Starsza czarownica stwierdziła, że pojedziemy Żelaznym Traktem, a potem popłyniemy łodzią przez Leśną Rzekę i tak dotrzemy do Sankt-River. Przystaliśmy na jej pomysł.
22.01.1251r.EL, Sankt-River
Podróż Żelaznym Traktem, aż do Leśnej Rzeki zajęła nam prawie dwa tygodnie. A potem płynięcie rzeką, raz z przystankami prawie kolejny tydzień.
***

Z oddali majaczyły mury miasta. Zbudowane ze stylowego, białego, elfiego kamienia, wydobywanego w Cheridarze. Elfy nazywały go Mar Mor'i. Był bardzo rzadki, a co za tym idzie - drogi.
Mury były wysokie i smukłe, z wieżami na każdym zakręcie. Pokryte były lśniącą, czerwoną, wyrabianą przez krasnoludy, dachówką. Ona także pochodziła z Cheridaru.
Brama była wysoka i miała kształt łuku. W środku znajdowały się dwie pary wrót i bron, co było drogie i rzadkie...
Po wjechaniu do miasta ujrzeliśmy tłum ustawiony po obydwu stronach szerokiej, brukowanej ulicy. Na nasz widok zaczął wiwatować i ściągać czapki z głów. Nagle z setek gardeł dobiegł się głos:
-Kacperus! Magdalen! Kacperus! Magdalen! Vivat et et semper postquam feliciter! Cum aequa duobus regius!
Przejeżdżając obok zaczęli rzucać nam pod kopyta koni kwiaty lilii, co w tym regionie oznaczało władzę królewską. Razem z Magdą zaczęliśmy machać do zgromadzonych, co spowodowało jeszcze większe poruszenie.
Na końcu ulicy stał Johan.
-Dobrze was widzieć kochani - odezwał się z uśmiechem - Widzę, że Alessandra zdążyła.
-A jakże, cesarzu! - odpowiedziała z uśmiechem czarownica
-No, powróciliśmy tu gdzie wszystko się zaczęło. Tutaj także zacznie się koniec. - odparłem
 

_____________________________________________
Oto rozdział 19! Miłego czytania ;)

Swoją drogą dziękuję, za te baaardzo miłe komentarze pod ostatnim postem. To strasznie motywuje ;)