Chciałem jak najszybciej skierować się w stronę głosu. Pragnąłem być znów blisko Magdy, zobaczyć ją choć na chwilkę... Całym sobą pragnąłem jak najszybciej znaleźć źródło głosu. Jednak coś wewnątrz mnie mówiło mi, że to wszystko jest nieprawdopodobne, podejrzane... Resztkami rozsądku powstrzymałem się od szaleńczego biegu przez ciemność.
Zacząłem kierować się w stronę małego światełka, daleko przede mną. Wokół cały czas echem odbijał się ów głos. Bez przerwy nawoływał do zawrócenia. Byłem boleśnie rozdarty w środku. Z jednej strony ogromnie pragnąłem znów zobaczyć Magdę, ale z drugiej zdrowo rozsądek nakazywał ostrożność. Znów zawrzała we mnie walka. Przez chwilę zaczęła wgrywać rozpacz z powodu straty Magdy. Z wysiłku moje całe ciało porył pot. Zatrzymałem się. Już miałem zamiar się cofać, jednak ostatkami sił znów ruszyłem w stronę światła, do którego konsekwentnie zacząłem zmierzać. Wokół znowu rozbrzmiał znajomy już głos. Jego wołania stały się bardziej rozpaczliwe, chwytające za moje nadal rozżalone serce. Przez chwilę nawet miałem wrażenie, że ktoś stoi za mną. Jednak, gdy się odwróciłem nikogo tam nie ujrzałem. Z ogromnym trudem po raz kolejny stawiałem stopy na spowitej przez ciemność ziemi. Światło portalu do Arnavy było coraz bliżej. Dzieliło mnie od niego zaledwie kilka metrów, gdy w mojej głowie zaczął krzyczeć głos:
-KAAAACPER! NIE ZOSTAWIAJ MNIE TU!!! KACPEEEEER!!!
Znów się zatrzymałem. W moim wnętrzu kolejny już razem zawrzała walka. Już po raz drugi ostatkami sił powstrzymałem się od natychmiastowego biegu w ciemność i zacząłem znów kierować się w stronę portalu. Już prawie byłem u celu. Jeszcze kilka kroków. Już! I wtedy wydarzyło się coś najbardziej przerażającego z całego mojego pobytu w tym dziwnym miejscu, zawieszonym między wymiarami. Jestem w stanie przysięgnąć, że gdy wchodziłem do portalu na mojej dłoni poczułem dotyk dłoni kogoś innego. Dłoni zimnej, wręcz emanującej chłodem...Ale dłoni.
Zacząłem kierować się w stronę małego światełka, daleko przede mną. Wokół cały czas echem odbijał się ów głos. Bez przerwy nawoływał do zawrócenia. Byłem boleśnie rozdarty w środku. Z jednej strony ogromnie pragnąłem znów zobaczyć Magdę, ale z drugiej zdrowo rozsądek nakazywał ostrożność. Znów zawrzała we mnie walka. Przez chwilę zaczęła wgrywać rozpacz z powodu straty Magdy. Z wysiłku moje całe ciało porył pot. Zatrzymałem się. Już miałem zamiar się cofać, jednak ostatkami sił znów ruszyłem w stronę światła, do którego konsekwentnie zacząłem zmierzać. Wokół znowu rozbrzmiał znajomy już głos. Jego wołania stały się bardziej rozpaczliwe, chwytające za moje nadal rozżalone serce. Przez chwilę nawet miałem wrażenie, że ktoś stoi za mną. Jednak, gdy się odwróciłem nikogo tam nie ujrzałem. Z ogromnym trudem po raz kolejny stawiałem stopy na spowitej przez ciemność ziemi. Światło portalu do Arnavy było coraz bliżej. Dzieliło mnie od niego zaledwie kilka metrów, gdy w mojej głowie zaczął krzyczeć głos:
-KAAAACPER! NIE ZOSTAWIAJ MNIE TU!!! KACPEEEEER!!!
Znów się zatrzymałem. W moim wnętrzu kolejny już razem zawrzała walka. Już po raz drugi ostatkami sił powstrzymałem się od natychmiastowego biegu w ciemność i zacząłem znów kierować się w stronę portalu. Już prawie byłem u celu. Jeszcze kilka kroków. Już! I wtedy wydarzyło się coś najbardziej przerażającego z całego mojego pobytu w tym dziwnym miejscu, zawieszonym między wymiarami. Jestem w stanie przysięgnąć, że gdy wchodziłem do portalu na mojej dłoni poczułem dotyk dłoni kogoś innego. Dłoni zimnej, wręcz emanującej chłodem...Ale dłoni.
***
Z portalu dosłownie wyleciałem. Siła magii wyrzuciła mnie z niego tak mocno, że z impetem huknąłem o ziemię. Z cichym jękiem bólu, z powodu obolałego od uderzenia ciała, wstałem i otrzepałem swoje królewskie szaty. Zorientowałem się, że nadal jestem cały spocony. Można właściwie powiedzieć, że byłem wtedy cały mokry. Podczas najmniejszego choćby podmuchu wiatru, moje ciało ogarniał przejmujący chłód, od którego dostawałem gęsiej skórki.
Rozejrzałem się wokół byłem w jakimś przestronnym pomieszczeniu. Duże, zwieńczone łukiem okna wpuszczały do środka dostatecznie dużo światła, żeby nie musiała się tu palić żadna świeca. Wokół, we wnękach w ścianach, stały ogromne, dębowe regały, na których znajdowały się tuziny traktatów magicznych. Było ich wiele rodzai, jednak w tym pomieszczeniu, z uwagi na portal, było wiele dzieł na temat portali magicznych. Odwróciłem się i spojrzałem z uwagą na portal. Ten tutaj, w Arnavie, różnił się troszkę od tego w Oxenfurcie. Był również łukiem, jednak miał dużo bardziej strzelisty kształt i był zwyczajnie większy. Kolumny arnavskiego portalu nie miały płaskorzeźb ich deseń był niemalże idealni gładki. Ostatnią różnicą pomiędzy portalami w obydwu miastach było to, że ten arnavski nie był zrobiony z marmuru, tylko z wszechobecnego w Sułtanacie piaskowca. Po chwili zorientowałem się, że ściany i posadzka komnaty również zrobione były z piaskowca. Ten na podłodze był w kolorze bladego piasku, natomiast ten, z którego zbudowane były ściany, miał odcień bardziej w kolorze pomarańczu.
Moje rozmyślanie na temat rodzai piaskowca przerwało silne otwarcie drzwi, które z impetem uderzyły o ścianę, z której posypał się kurz i trochę tynku.
-Kacper! - krzyknął na "dzień dobry" Ermyr - Tak się o ciebie martwiliśmy!
-Jak to się martwiliście? - byłem zbity z tropu, tym co powiedział Elf.
-Chłopaku! - Ermyr był wyraźnie rozdrażniony - Zniknąłeś w portalu na ponad godzinę!
Przez chwilę milczałem. Musiało do mnie dotrzeć to, co powiedział Elf.
-G-g-godzinę? - wyjąkałem zszokowany.
Przytaknął skinieniem głowy.
-Przecież byłem tam co najwyżej kilkanaście minut! - stwierdziłem zbulwersowany
-No nie wydaję mi się - stwierdził kwaśno i ręką wskazał okno, za którym rozciągał się blask pomarańczowego, popołudniowego słońca - Jest dobrze po czternastej.
Kolejny raz nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć. Bo kolejny raz zaskoczył mnie tym, co mi oznajmił.
-Co ty tam robiłeś tyle czasu? - spytał, przerywając niezręczną ciszę, która zapanowała w pomieszczeniu.
-Nic... Ja nie wiem jak to się... - zacząłem się tłumaczyć, jak pięcioletnie dziecko.
-Jak to nic?! - ryknął już mocno rozzłoszczony - Chłopie! Byłeś w luce pomiędzy wymiarami ponad godzinę! Przecież wiesz, czym to grozi!
Już miałem, znów zacząć się tłumaczyć, jednak rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedziałem
Do komnaty wszedł jeden z moich strażników. Skłonił się najpierw mi, a potem Ermyrowi.
- Panie. - zwrócił się do mnie.
-Tak?
- Sułtan się niecierpliwi. Pragnie się z tobą jak najszybciej spotkać, Wasza Wysokość.
-Hmm. Dobrze, przekaż mu wiadomość, że stawię się u niego najszybciej, jak będę mógł.
Strażnik skłonił mi się powtórnie i zgięty w pół wyszedł tyłem z komnaty, cicho zamykając za sobą drzwi.
Ermyr znów rzucił mi gniewne spojrzenie.
-Rozmowę dokończymy później. A teraz idź się przebierz i ruszamy do pałacu. - powiedział i ostentacyjnie wyszedł, znów trzaskając drzwiami.
Rozejrzałem się wokół byłem w jakimś przestronnym pomieszczeniu. Duże, zwieńczone łukiem okna wpuszczały do środka dostatecznie dużo światła, żeby nie musiała się tu palić żadna świeca. Wokół, we wnękach w ścianach, stały ogromne, dębowe regały, na których znajdowały się tuziny traktatów magicznych. Było ich wiele rodzai, jednak w tym pomieszczeniu, z uwagi na portal, było wiele dzieł na temat portali magicznych. Odwróciłem się i spojrzałem z uwagą na portal. Ten tutaj, w Arnavie, różnił się troszkę od tego w Oxenfurcie. Był również łukiem, jednak miał dużo bardziej strzelisty kształt i był zwyczajnie większy. Kolumny arnavskiego portalu nie miały płaskorzeźb ich deseń był niemalże idealni gładki. Ostatnią różnicą pomiędzy portalami w obydwu miastach było to, że ten arnavski nie był zrobiony z marmuru, tylko z wszechobecnego w Sułtanacie piaskowca. Po chwili zorientowałem się, że ściany i posadzka komnaty również zrobione były z piaskowca. Ten na podłodze był w kolorze bladego piasku, natomiast ten, z którego zbudowane były ściany, miał odcień bardziej w kolorze pomarańczu.
Moje rozmyślanie na temat rodzai piaskowca przerwało silne otwarcie drzwi, które z impetem uderzyły o ścianę, z której posypał się kurz i trochę tynku.
-Kacper! - krzyknął na "dzień dobry" Ermyr - Tak się o ciebie martwiliśmy!
-Jak to się martwiliście? - byłem zbity z tropu, tym co powiedział Elf.
-Chłopaku! - Ermyr był wyraźnie rozdrażniony - Zniknąłeś w portalu na ponad godzinę!
Przez chwilę milczałem. Musiało do mnie dotrzeć to, co powiedział Elf.
-G-g-godzinę? - wyjąkałem zszokowany.
Przytaknął skinieniem głowy.
-Przecież byłem tam co najwyżej kilkanaście minut! - stwierdziłem zbulwersowany
-No nie wydaję mi się - stwierdził kwaśno i ręką wskazał okno, za którym rozciągał się blask pomarańczowego, popołudniowego słońca - Jest dobrze po czternastej.
Kolejny raz nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć. Bo kolejny raz zaskoczył mnie tym, co mi oznajmił.
-Co ty tam robiłeś tyle czasu? - spytał, przerywając niezręczną ciszę, która zapanowała w pomieszczeniu.
-Nic... Ja nie wiem jak to się... - zacząłem się tłumaczyć, jak pięcioletnie dziecko.
-Jak to nic?! - ryknął już mocno rozzłoszczony - Chłopie! Byłeś w luce pomiędzy wymiarami ponad godzinę! Przecież wiesz, czym to grozi!
Już miałem, znów zacząć się tłumaczyć, jednak rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedziałem
Do komnaty wszedł jeden z moich strażników. Skłonił się najpierw mi, a potem Ermyrowi.
- Panie. - zwrócił się do mnie.
-Tak?
- Sułtan się niecierpliwi. Pragnie się z tobą jak najszybciej spotkać, Wasza Wysokość.
-Hmm. Dobrze, przekaż mu wiadomość, że stawię się u niego najszybciej, jak będę mógł.
Strażnik skłonił mi się powtórnie i zgięty w pół wyszedł tyłem z komnaty, cicho zamykając za sobą drzwi.
Ermyr znów rzucił mi gniewne spojrzenie.
-Rozmowę dokończymy później. A teraz idź się przebierz i ruszamy do pałacu. - powiedział i ostentacyjnie wyszedł, znów trzaskając drzwiami.
***
W jednej z bocznych komnat biblioteki w Arnavie znalazłem dla siebie nowe ubrania. Po przebraniu się zszedłem na dół i dołączyłem do reszty mojej świty. Wziąłem Alessandrę pod rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia z budynku.
-Martwiliśmy się o ciebie - powiedziała po wyjściu na ulicę. - Ermyr jest na ciebie wściekły.
-Zauważyłem to... - stwierdziłem kwaśno.
- Nie o to chodzi... Po prostu chcemy wiedzieć, czemu tak długo tam przebywałeś. Przecież wiesz, jakie mogą być tego konsekwencje. - spojrzała na mnie swoim zdecydowanym wzrokiem, któremu z trudem się oparłem.
- Ja naprawdę nie wiem, czemu to tyle trwało. Myślałem... ba! Ja byłem pewien, że jestem tam co najwyżej kilkanaście minut. Zresztą mówiłem to już Ermyrowi...
-Czy wydarzyło się coś dziwnego... niepokojącego?
Przełknąłem ślinę i z trudem siląc się na opanowany ton. odpowiedziałem.
-Nie. A dlaczego pytasz?
Alessandra prychnęła.
-Nie chcesz, to nie mów, Kacper. Ale dobrze wiesz, ż tym samym bardziej pogorszasz swoją sytuację.
Nie odpowiedziałem jej. Przez resztę drogi szliśmy w milczeniu.
-Martwiliśmy się o ciebie - powiedziała po wyjściu na ulicę. - Ermyr jest na ciebie wściekły.
-Zauważyłem to... - stwierdziłem kwaśno.
- Nie o to chodzi... Po prostu chcemy wiedzieć, czemu tak długo tam przebywałeś. Przecież wiesz, jakie mogą być tego konsekwencje. - spojrzała na mnie swoim zdecydowanym wzrokiem, któremu z trudem się oparłem.
- Ja naprawdę nie wiem, czemu to tyle trwało. Myślałem... ba! Ja byłem pewien, że jestem tam co najwyżej kilkanaście minut. Zresztą mówiłem to już Ermyrowi...
-Czy wydarzyło się coś dziwnego... niepokojącego?
Przełknąłem ślinę i z trudem siląc się na opanowany ton. odpowiedziałem.
-Nie. A dlaczego pytasz?
Alessandra prychnęła.
-Nie chcesz, to nie mów, Kacper. Ale dobrze wiesz, ż tym samym bardziej pogorszasz swoją sytuację.
Nie odpowiedziałem jej. Przez resztę drogi szliśmy w milczeniu.
***
Arnava była bardzo okazałym miastem. Równiutko brukowane ulice, pięknie zdobione kamienice, śliczne parki i skwerki, monumentalne meczety. Wszystko było takie bogate...takie rześkie...
Pałac Sułtana również był bardzo okazały. Oprócz marmuru wszechobecne wszędzie było również złoto, srebro oraz wszelkiego rodzaju kamienie szlachetne.
Sułtan czekał na nas już na dolnym dziedzińcu. Był to krępy, mężczyzna w wieku około czterdziestu lat. Jego kruczoczarne włosy gdzieniegdzie urozmaicał siwy włos. Był ode mnie o głowę niższy. Jego brązowe oczy były szczere i śmiałe. Gdy zbliżyłem się do niego na odpowiednią odległość odezwałem się.
-Saladynie. - wyciągnąłem do niego dłoń w geście powitania. Jednak on zręcznie ją wyminął i rzucił mi się w objęcia. Po kilku mocnych klepnięciach mnie w plecy opamiętał się i odsunął się ode mnie na odpowiednią odległość, po czym uścisnął mi dłoń.
-Jak się cieszę, że cię widzę, Kacper! - stwierdził z uśmiechem - Rzeczywiście jesteś bardzo młody...A już masz na swoim koncie tyle sukcesów... Będzie z ciebie wielki władca - dodał z uznaniem. Ręką wskazał pałac. Zrozumiałem, że chodzi mu o to, by podążać za nim.
- Pozwolisz Kacper, że pominiemy kilka punktów Protokołu i przejdziemy od razu do sedna?
- Oczywiście - odpowiedziałem i zacząłem iść za gospodarzem.
Pałac Sułtana również był bardzo okazały. Oprócz marmuru wszechobecne wszędzie było również złoto, srebro oraz wszelkiego rodzaju kamienie szlachetne.
Sułtan czekał na nas już na dolnym dziedzińcu. Był to krępy, mężczyzna w wieku około czterdziestu lat. Jego kruczoczarne włosy gdzieniegdzie urozmaicał siwy włos. Był ode mnie o głowę niższy. Jego brązowe oczy były szczere i śmiałe. Gdy zbliżyłem się do niego na odpowiednią odległość odezwałem się.
-Saladynie. - wyciągnąłem do niego dłoń w geście powitania. Jednak on zręcznie ją wyminął i rzucił mi się w objęcia. Po kilku mocnych klepnięciach mnie w plecy opamiętał się i odsunął się ode mnie na odpowiednią odległość, po czym uścisnął mi dłoń.
-Jak się cieszę, że cię widzę, Kacper! - stwierdził z uśmiechem - Rzeczywiście jesteś bardzo młody...A już masz na swoim koncie tyle sukcesów... Będzie z ciebie wielki władca - dodał z uznaniem. Ręką wskazał pałac. Zrozumiałem, że chodzi mu o to, by podążać za nim.
- Pozwolisz Kacper, że pominiemy kilka punktów Protokołu i przejdziemy od razu do sedna?
- Oczywiście - odpowiedziałem i zacząłem iść za gospodarzem.
=========================================
Rozdział 32 oddaję w Wasze ręce ;) Piszcie w komentarzach Wasze opinie, odczucia... :) I jeszcze jedno... Napiszcie, proszę, czy podoba wam się to, gdy w rozdziałach jest dużo opisów, czy może wolicie "suche" dialogi? Czekam niecierpliwie na Wasze komentarze!
Trzymajcie się i do następnego!
Trzymajcie się i do następnego!