niedziela, 30 listopada 2014

*500 wyświetleń*

Kochani! Dziękuję bardzo, za to że jesteście ze mną i czytacie moje opowiadanie. W ciągu nie całego miesiąca liczba wyświetleń wzrosła dwukrotnie: z 250 na 500! :) Bardzo mi z tego powodu miło. Między innymi fakt, że wchodzicie na mój blog motywuje mnie do kontynuacji historii o Kacprze i Magdzie. Jeszcze raz wam dziękuję!


~Krystix PL

sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 12: Nadchodzi zima. [+18]

13.11.1250r.EL, Holsania Południowa
   Przez trzy miesiące uczyłem się magii pod okiem Elmyra w Aliquam, w jego domu. Stwierdził, że mam wielki potencjał i moc magiczną.  Wszystkie testy zdałem:  Alchemię na "miernym", Zaklęcia  na "wybitnym", Zaklinanie na "zadowalającym", Historię Magii na "zadowalającym" , Astronomię na "zadowalającym" i Rasy i Stworzenia Magiczne na "zadowalającym". Wszystkie testy zdawałem na Uniwersytecie Magii w Agavie. Egzaminatorem był były Wielki Lord Selezji Pieter Ruzdan. Pomimo sceptyzmu kierowanego w moją stronę, musiał wystawić mi końcową ocenę: "zadowalający". Większość magów kształciła się przez długie lata, ale ja przez moje doświadczenie praktyczne i duży potencjał szkolenie przeszedłem w ciągu kwartału z wynikiem ponad średnią szkoły (większość uzyskiwała mierny).
   Z Al'Calairem pożegnałem się w Zenbergu. On wrócił do swojego domu w Aliquam. Ja pojechałem na północny-wschód w stronę South Holsan. Tam miałem spotkać się z Magdą, tatą, Oleexem, Borysem i Generałem.
   24.11.1250r.EL, South Holsan
   Po prawie dwóch tygodniach jazdy konno w końcu dotarłem do South Holsan. Miasto prezentowało się zupełnie inaczej, niż tak gdy byłem tu ostatni raz. Nad bramą dwójka strażników. Na mój widok skłonili się i otworzyli wrota. Wzdłuż Królewskiej ciągnęły się kamienice z różnymi sklepikami i warsztatami na parterach. Wszystko pachniało nowością. Wszystko było odbudowane. Nowy, równy bruk ulicy "zaniósł" mnie na zakręt w lewo. Kilkadziesiąt metrów dalej majaczyła Brama Słoneczna, prowadząca do Słonecznego Zamku. Ją również otworzono mi z ukłonem. Na brukowanym podjeździe z wielką fontanną pośrodku czekali już na mnie moi najbliżsi.
   Wszyscy uśmiechnięci podbiegają w moją stronę.
-Jak testy?- pytają chórem
-Zdałem! Zadowalająco! - krzyknąłem z radością
Magda rzuciła mi się na szyję. I pocałowała mnie subtelnie w policzek. W jej szafirowych oczach widać było łzy.
-Cieszę się...Cieszę się, że już wróciłeś. - przylgnęła do mnie mocniej
   Po wylewnym przywitaniu służba zaprosiła mnie do sypialni. Sypialni mojej i Magdy. Wziąłem prysznic (mały prezent od taty). Następnie labiryntem korytarzy dotarłem do jadalni, w której podana miała być kolacja. Wolne było honorowe miejsce u szczytu stołu. Po chwili zastanowienie usiadłem tam.
-Dużo się tutaj zmieniło odkąd wyjechałem do Elmyra. Cesarz dotrzymał umowy, jak widać? - spytałem
-Tak. Wysłał pomoc i to z nadwyżką. Nie poskąpił ani pieniędzy, ani ludzi - odpowiedziała Mada - podoba ci się?
-Oczywiście! Jest tutaj przepięknie! Nie widać tutaj śladu po ruinie, która została tutaj po rzezi.
-Cieszę się - uśmiechnęła się
-Zakon atakował?
-Nie - odpowiedział generał - chyba Gray się przestraszył po naszym zwycięstwie w Solsztajnie.
-Daj Boże!- odparł ojciec półgłosem
-To dobrze. Może sobie odpuści?- spytałem
-Nie, Kacper, to nie w stylu Gray'a. - powiedział ojciec już normalnym głosem - Zaatakuje, kiedy nie będziemy się tego spodziewać.
W tym momencie do sali weszli kelnerzy i podali kolację.
25.11.1250r.EL, South Holsan
   Obudziłem się wcześnie rano. Magda jeszcze spała. Poleżałem chwilę na łóżku i w końcu podniosłem się z pościeli. Po cichu, żeby nie obudzić Magdy. Podszedłem do okna po zimnej, marmurowej posadzce i odgarnąłem firankę. Zamurowało mnie. Na zewnątrz było zupełnie biało. Wszystko było pod śnieżną kopułą. To było strasznie dziwne, bo wczoraj nie było zimno. W tym roku listopad był bardzo ciepły. Temperatura w dzień nie spadała poniżej 10 stopni. A tu nagle śnieg i mróz. Dziwne.
-Wstałeś już?- odezwała się z łóżka Magda przecierając oczy
-Tak. - znów położyłem się na łóżku i ją pocałowałem
-Bardzo miły akcent na początek dnia - uśmiechnęła się i odwzajemniła pocałunek. Nasze ciała znów stanowiły jedność. Znów liczyliśmy się tylko my. Znów byliśmy sami. Tylko my i nasza miłość. Nasze wargi zetknęły się. Języki splotły się w uścisku pożądania. Było mi tam z nią bardzo dobrze. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Magda muskała mnie delikatnie ustami. Od jej dotyku robiło mi się gorąco. Położyłem swoją rękę na jej pierś. Nie protestowała, w ręcz pokazała, że jej się to podoba. Zacząłem ją rozbierać nie przerywając pocałunku. Najpierw zdjąłem jej bluzkę. Potem jej seksowny, czerwony stanik. Gdy pod palcami miałem jej nagie piersi poczułem,  że mi stanął. Magda odebrała fakt z niemałą satysfakcją, którą wyczytałem z jej miny. Następnie zabrałem się za zdejmowanie z niej spodni. Magda uniosła do góry nogi, żeby ułatwić mi zadanie. Ona uklękła i zdjęła mi bokserki. Mój "mały" automatycznie się wyprostował. Wzięła go do ust i zaczęła go ssać. Najpierw powoli. Potem coraz szybciej i szybciej. Było mi bardzo dobrze, a w dodatku czułem, że jej też się to podoba. Podniosłem ją z ziemi i położyłem na łóżku. Zacząłem ssać jej sutek jednocześnie wkładając jej palca do cipki. Zaczęła jęczeć i przygryzać wargi. Było jej dobrze. Zacząłem to robić coraz szybciej, aż zaczęła napinać wszystkie mięśnie z rozkoszy. Przestałem. Zaczęła sapać. Złapałem ją w biodrach i przysunąłem na skraj łóżka. Wszedłem w nią powoli i delikatnie. Zacząłem od wolnych, subtelnych ruchów. Potem przeszedłem do ruchów bardzo szybkich i gwałtownych.
-A! Yhhhym! Kacper! Taaaak...- zaczęła jęczeć
Było mi bardzo przyjemnie. Ta przyjemność promieniowała od mojego kutasa. Po jakiejś chwili rozkoszy poczułem, że dochodzę. Ona chyba też to poczuła u siebie. Przyjemność była tak silna, że zabrała mi dech w piersiach. Było mi tak dobrze, że omal nie krzyknąłem. 
   Już po wszystkim. Rzuciłem się na łóżko ze zmęczenia.
***
Znów usnąłem. Gdy się obudziłem było koło południa. Promienie słońca wpadały do sypialni przez duże okna. Było ich trzy, każde z jedwabną, niebieską zasłoną. Środkowe okno połączone było z szklanymi drzwiami prowadzącymi na balkon, z którego widać było Holsan River. Na marmurowej posadzce leżał duży dywan z futra. Naprzeciwko łóżka, w drugim kącie pokoju był duży, kamienny kominek. Oprócz tego w pokoju były: stół i dwa krzesła, szafa oraz mała biblioteczka.
-Panie! - do pokoju wpada sługa - Wojna Celna! Cesarstwo Północne żąda od Holsanii Północnej zrzeknięcia się południowej części Nilleni. Grozi zablokowaniem Nillusu.
-Wiedziałem, że ten śnieg, to zły znak. - mruknąłem pod nosem.
========================================================================
Rozdział 12! > Tylko dla dorosłych! > Miłego Czytania!

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 11 część 2: Zjednanie Południa z Holsanią Południową (plan wydarzeń)

Z powodu problemów technicznych (post opublikował się w około 20%) napiszę Wam plan wydarzeń 2 części rozdziału 11.
                                                                                                                                                 

Rozdział 11 część 2:
1. Poznanie Ermyra Al'Calaira
2.Gildia zgadza się pomóc.
3.Ciężka walka.
4. Magda i Kacper całują się na ulicy podczas bitwy.
5.Udana obrona Solsztajnu.
6.Podliczanie strat.
7.Cesarz dziękuje Magdzie - zjednane Południa z Holsanią Południową.
8.Ermyr proponuje Kacprowi naukę.

                                                                                                                                                      
Przepraszam za problemy.

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 11 część 1: Solsztajnu tak łatwo nie oddamy!

-Co robimy?  pytam po wysłuchaniu komunikatu - Uciekamy?
-Nie, Kacper - odpowiada mi mój rodziciel - Zostajemy i bronimy miasta. Idziemy. Do strażnicy. Ty pilnuj Magdy. Generale pan obejmie dowództwo nad garnizonem, dobrze?
-Spróbuję obronić to miasto! - odpowiedział dziarsko starzec
-A ja z Pawłem będziemy wspomagać żołnierzy - dokończył ojciec - Oczywiście wy z Magdą możecie pomóc w miarę możliwości. A teraz za mną kompania!
Skierowaliśmy się w stronę Mostu Cesarskiego. Nim, dotarliśmy do Bramy Cesarskiej. Tam zostaliśmy zatrzymani przez strażników.
-Alfred Wood, gwardzista Straży Miejskiej Solsztajnu - przedstawił się strażnik - Kim jesteście i co was tu sprowadza?
-Marcin Wilk, Paweł Oleex, Magdalena I Południowoholsańska, Kacper Wilk, Generał Wulfryck z South Holsan. Zmierzamy do kapitana straży. Jesteśmy gotowi bronić miasta.
-Magdalena? Południowoholsańska? - spytał strażnik unosząc brew
-Córka zamordowanego Dawida V Łaskawego, z nieprawego łoża. Jedyna prawowita następczyni tronu Południowej Holsanii. - wyjaśnił mocno już zniecierpliwiony Oleex - możemy przejść?
-Hmmm... No dobrze...
Po chwili zamek otworzył się z trzaskiem i  brama stała otworem. Biegliśmy ulicą cesarską, która roiła się od uciekających ludzi. Wszyscy chcieli ukryć się w domach. Każdy biegł w innym kierunku z niemożliwym dla ucha wrzaskiem i lamentem. Jakieś dziecko przewróciło się i zdarło sobie kolano. Incydent oczywiście przypieczętowało donośnym płaczem. Skręciliśmy w prawo, w Bankierską. Tutaj także był niemiłosierny gwar. Bezdomni dobijali się do drzwi z ogromnym lamentem. Na naszych oczach grupa biegnących ludzi przewróciło krasnoluda. Podbiegłem do niego i pomogłem mu wstać.
-Dziękuję. - powiedział - stratowały by mnie te muły cholerne! Borys Daniłow, miło mi. - Podał mi dłoń.
-Nie ma za co. Kacper Wilk, mi również miło cię poznać. - ścisnąłem podaną mi dłoń.
-Mieszkacie tu? - spojrzał na naszą kompanię - Dopiero przyjechałem i nie mam gdzie się podziać. W tych okolicznościach gospoda raczej będzie zajęta. Oczywiście zapłacę.
-Przykro mi, nie mieszkamy w Solsztajnie. -odpowiedziałem- Ale mamy zamiar się zgłosić do obrony miasta. Może przyłączysz się do nas?
-I tak nie mam nic lepszego do roboty, psia mać. - odpowiedział z uśmiechem
-Poznaj moich kompanów. Marcin Wilk, mój ojciec, Paweł Oleex, Magdalena Południowoholsańska, Generał Wulfryk z South Holsan.
-Słyszałem o Pani, królowo - uklęknął przed Magdą - zaszczyt mi Panią poznać i towarzyszyć w walce.
-Miło mi - Magda skłoniła się ze znanym mi uśmiechem
-Przykro mi, że przerywam protokół et cetera et cetera, ale czas nagli - wtrącił się Oleex
-Racja - przytaknąłem.
Po kilku minach znaleźliśmy się już na Wschodniej. Skręciliśmy w lewo i po może 15 metrach byliśmy już pod strażnicą. Była to wysoka wieża ze szpiczastym dachem. Żaden z okolicznych budynków nie dorównywał jej w wielkości. Zapukaliśmy i weszliśmy do środka. Pomieszczenie miało wymiary około 5x8 metrów. Naprzeciw drzwi stało potężne, dębowe biurko, za którym siedział jakiś mężczyzna. Pewnie ktoś w rodzaju sekretarza. Nie zauważył naszego wejścia. Pochłonięty był pisaniem na pergaminie. Od razu przyszło mi na myśl, czy zauważył by, gdyby do Strażnicy wpadł Zakon...
-O! - zorientował się, że nie jest już sam - W czym mogę pomóc?
-My do Kapitana. - powiedziałem
-Kapitan jest teraz bardzo zajęty. Miasto jest atakowane. - odpowiedział formalnym tonem
-My właśnie w tej sprawie - wtrącił się Oleex
-Hmmm... A kim w ogóle państwo jesteście? - spojrzał na nas z dystansem
-Nazywam się Kacper Wilk, a to są: Marcin Wilk, Paweł Oleex, Magdalena I Południowoholsańska, Generał Wulfryck z South Holsan i Borys Daniłow.
-Magdalena Południowoholsanśka? - zadał pytanie retoryczne - Obiło mi się o uszy, co zaszło w South Holsan. Bardzo mi przykro, madame... Proszę chwilę poczekać.
Sekretarz wyszedł. Wrócił po kilku minutach.
-Kapitan oczekuje państwa w gabinecie. Drugie drzwi po prawej stronie - ręką wskazał korytarz za jego plecami.
Znaleźliśmy owe drzwi i po zapukaniu weszliśmy do środka. Pomieszczenie urządzone było o wiele gustownej od poprzedniego. Na marmurowej posadzce leżała skóra niedźwiedzia. Na stole znajdowała się srebrna zastawa. Biurko wykonane było z hebanu. Świecznik na nim stojący z całą pewnością był pozłacany. Pomieszczenie oświetlone było subtelnym żyrandolem z kryształu.
-Witam, jaśnie pani oraz was, panowie. Doszły mnie słuchy, że zamierzacie bronić miasta. Zaiste byłem zdumionym, że królowa będzie bronić stolicy obcego państwa - odezwał się kapitan siedzący za biurkiem.
-Nie wiem czy pan wie Kapitanie ,ale czworo z nas jest czarodziejami. - powiedział ojciec
-To na pewno zadecyduje czy miasto upadnie - stwierdził kapitan.
-Chcielibyśmy uzyskać zgodę na walkę na własną rękę - odezwał się Oleex.
-Oprócz tego generał Wulfryk jest w stanie poprowadzić garnizon - wtrąciłem się
-Hmmm w innym wypadku nie zgodziłbym się, ale nie mam innego wyjścia. Wrogów jest więcej, a kadra dowódcza garnizonu, wstyd się przyznać, nie umie miecza chwycić. Będę więc zmuszony wydać zgodę.
-Proszę, aby pan Kapitanie zwołał garnizon na rynek - odezwał się Wulfryk
-Żołnierze stawią się za 10 minut.
***
Żołnierze z niezwykłą dokładnością stawili się na rynku. Ustawieni byli w 8 szeregach po 20 osób, czyli 160 rycerzy. Wojsko rozciągało się na całym placu. Od Katedry Zendara, po ratusz i Gospodę.
-Wróg jest u bram! - odezwał się generał - Dopełnijcieie obowiązku wobec ojczyzny i walczcie mężnie! W garnizonie Solsztajnu nie ma miejsca dla dezerterów! Musimy obronić to miasto,  żeby nie stało się tutaj to samo, co w Oxenfurcie i South Holsan! Ja i moim towarzysze obiecujemy, że Solsztajnu tak łatwo nie oddamy!
-Hurra! Brawo! Vivat! Niech żyje Generał Wulfryk! Chwała Królowej Magdalenie! - po całym rynku rozchodziły się krzyki z półtora setki gardeł.
-PODDAJCIE SIĘ! - odezwał się magicznie wzmocniony , tubalny głos od strony zachodniej -TYM, KTÓRZY NIE BĘDĄ STAWIAĆ OPORU OFIARUJEMY  ŻYCIE W DOSTATKU! NIE MACIE SZANS! PODDAJCIE SIĘ!
Na rynku w momencie zapadła cisza. Nikt nawet się nie odezwał.
-Nie słuchajcie ich! Chcą was omamić, żeby łatwiej zająć miasto! Musimy walczyć! - krzyczał generał - wasi dowódcy dostali już ode mnie rozkazy! Wszyscy na pozycje!
Żołnierze biegiem rozeszli się w różnych kierunkach. Na rynku zostaliśmy tylko my.
-Generale, myślisz , że 160 rycerzy wystarczy? - spytałem
-Musi.
***
-Rozdzielamy się moi drodzy! - powiedział Oleex- Generał pójdzie do Bramy Głównej, ja do Południowej, Marcin do Holsańskiej, a wy Kacper, Magda i Borys pójdziecie do Gildii Magów.
-A gdzie ona jest? - spytałem - jestem w tym mieście pierwszy raz.
-Ja wiem, Kacper. - odezwał się krasnolud - Chodźcie za mną.
Rozdzieliśmy się zgodnie z planem. Pobiegliśmy obok Gospody. Potem przez Południową, aż do szpitala. Już mieliśmy skręcić w Znachorską, gdy nagle wielka kula ognia trafiła w budynek szpitala. Konstrukcja zajęła się ogniem.
-Musimy ugasić pożar!- stwierdziłem - Borys, biegnij do Gildii, powołaj się na nas. Magda, chodź.
Wbiegliśmy do środka, na parterze nic oprócz dymu nie wskazywało na to, że w budynku wybuchł pożar.Przez trzeszczące schody wbiegliśmy na pierwsze piętro. Ściana ognia oddzielała nas od pacjentów.
-Aqua! - krzyknąłem, ale ognie tylko przygasły - AQUA MAXIMA! Uciekajcie z budynku! Natychmiast!
Zbiegli po schodach. Pociągnąłem Magdę za rękę. Przed następnymi schodami z sufitu spadła na nas płonąca belka.
-Levantes autem! - krzyknąłem belka podniosła się i ruchem ręki przerzuciłem ją w kąt korytarza
-Aqua! - Magda ugasiła płonący kawał drewna
-Jesteś bardzo zdolna - uśmiechnąłem się do niej
-Ty też - pocałowała mnie w usta
Wbiegliśmy na drugie piętro. Nie było tam już prawie ścian. Wszystko strawił ogień. Przez dach widać było sąsiednie budynki. Podłoga była cała rozżarzona i skrzypiała niebezpiecznie. Kawałek dalej dach się zawalił i płonące belki zatarasowały drogę. Za nimi słychać było płacz dzieci uwięzionych przez ogień.
-Aqua maxima! - z mojej ręki wystrzeliła fala wody i zalała rozżarzoną podłogę, która się zwyczajnie zapadła. - O kurwa!
-Co teraz zrobimy? - spytała wystraszona Magda
-Musimy się wrócić.
Magda skinęła głową na znak, że się zgadza. Wróciliśmy do schodów i skręciliśmy w lewo. Przez korytarz dotarliśmy do jakiś drzwi. Było to przejściowa sypialnia. Ugasiliśmy płonące meble i przez kolejne drzwi wyszliśmy na korytarz. Znów skręciliśmy w lewo. Po kilkunastu metrach zobaczyliśmy zawalony sufit, a oprócz tego usłyszeliśmy płacz dzieci.
-Levantes autem!- podniosłem płonące belki i zrzuciłem je przez dziurę w podłodze na pierwsze piętro.
-Aqua! - Magda posłała za belkami strumień wody. - Chodźcie z nami, nie bójcie się.
Dzieci patrzyły wystraszone, ale po chwili  ruszyły za nami. Było ich około 10. Wszystkie w wieku szkolnym. Wróciliśmy tą samą drogą. Nie napotkaliśmy większych przeszkód. Na ulicy stał już Borys z kilkunastoma mężczyznami, z czego 3 z nich było elfami.
-Gildia zgodziła się pomóc - odezwał się krasnolud
-Słyszałem, że jesteśmy potrzebni - odezwał się elf władczym tonem.
========================================================================
Nowy rozdział! Druga część już wkrótce ;)

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 10: Audiencja u Cesarza.

27.08.1250r EL.,Solsztajn

Weszliśmy do wielkiego holu. Wszyscy usiedliśmy na ławach stojących na lewo od drzwi. Magda obok mnie, a Oleex, ojciec i generał naprzeciw. Na obydwu znajdowało się z dwadzieścia par drzwi. Na kolumnach podtrzymujących sklepienie zawieszone były sztandary z herbem Cesarstwa Południowego - słońcem na błękitnym tle. Ojciec twierdził, że słońce symbolizowało świetność i potęgę państwa a błękit, tak samo jak "błękitna krew" wysokie urodzenie. Od drzwi wejściowych do ogromnych wrót do sali tronowej ciągnął się czerwony, pięknie haftowany dywan. Z sufitu zwisał ogromny, kryształowy żyrandol. Większość świec była jednak zgaszona, ponieważ przez wielkie witrażowe okna za nami wpadało do holu wystarczająco dużo światła, żeby w pomieszczeniu było dostatecznie jasno. Na ścianach wisiały obrazy poprzednich władców: Ludwik III, Arnold I, Dominik V... Przez drzwi prowadzące do sali tronowej wyszedł sługa ubrany w garnitur. Jego siwe, rzadkie i przetłuszczone włosy odbijały światło słoneczne, przez co ich właściciel wyglądał nieco komicznie.
-Cesarz Johan II von Rusarg oczekuję na panią, królowo oraz na panów - sługa gestem wskazał nam salę tronową.
Wstaliśmy. Wziąłem  Magdę za rękę i pewnym krokiem skierowałem się w ślad za sługą. Za nami szli ojciec z Oleexem i generałem. Weszliśmy to monumentalnego pomieszczenia, jakim była sala tronowa Zamku Solsztajn. Czerwony dywan biegł blisko 30 metrów i przez schody docierał do tron cesarski. Dwanaście par kolumn po obydwu stronach, tak jak w holu ozdobionych było sztandarami. I także jak w poprzednim pomieszczeniu w sali tronowej znajdował się kryształowy żyrandol, a dokładnie to cztery ogromne. Na końcu traktu z pięknie zdobionego dywanu znajdował się tron. Na
nim siedział mężczyzna w średnim wieku. Jego brązowe oczy szybko otaksowały nas zaraz po wejściu do sali. Podsiwiałe włosy spadały bujnymi falami na ramiona. Kiedyś z pewnością kruczoczarne. Cesarz ubrany był w strój koronacyjny. Długi czerwony płaszcz z białym futrem na torsie spadał na posadzkę, najprawdopodobniej z drogiego bohemasidzkiego marmuru. Uwieńczeniem majestatu władcy był złoty diadem cesarski, którego rubin błyszczał już z oddali. Oprócz tego majestatu dodawało berło cesarskie, także złote i wysadzane drogimi kamieniami szlachetnymi.
-Witaj córko króla Holsanii Południowej! - odezwał się niski, spokojny, pełen wyższości głos cesarza - Witajcie również towarzysze tej cnej panny! Co was sprowadza do mojego zamku?
-Witaj włodarzu Cesarstwa Południowego! - odpowiedziała Magda kłaniając się z uśmiechem- Sprowadza nas do Ciebie sprawa rzezi przeprowadzonych w Oxenfurcie i South Holsan.
-Tak myślałem... Ale co ja mam z tym współnego? - zapytał cesarz unosząc brew.
-Chciałabym cię prosić o pomoc wojskową i finansową na odbudowanie zrujnowanych miast
-Nie rozumiem...
-Południowa Holsania i Selezja potrzebują pomocy. Czy Cesarstwo Południowe okaże się wiernym sojusznikiem i odpowie na prośbę przyszłej królowej pomyślnie?
Cesarz żachnął się. Przez chwilę myślał nad odpowiedzią,
-Nie wiem, czy Cesarstwo jest w stanie wysłać jakąkolwiek pomoc dla Holsanii Południowej. Otóż blisko 3 dni temu na Przyrzeczu wybuchło powstanie chłopów. Większość sił jest właśnie tam zaangażowana w duszenie buntu w zarodku.
-Naprawdę? - zdziwiła się Magda - Wydawało mi się, że Przyrzecze to spokojna okolica.
-Sabotaż- szepnąłem
-I mnie się tak wydawało, królewno. - stwierdził cesarz
-A co jeśli ja i moi kompani pomożemy zażegnać bunt? Cesarstwo wyśle nam posiłki i złoto? - zaproponowała Magda
Zaskoczył mnie pomysł Magdy, ale nie było innego wyjścia.
-Hmmm... Dobrze. Wyślemy posiłki i złoto, ale oczywiście w rozsądnych ilościach. - zgodził się cesarz.
-Co cesarz powie na 500 rycerzy i 20 000 koron selezjańskich?
-Ile?! - prawie wykrzyczał cesarz - Toż to połowa armii i skarbca!
-Tak, ale sytuacja jest wyjątkowa - stwierdziła Magda
-200 rycerzy i 10 000 koron selezjańskich - powiedział twardo cesarz
-Naprawdę Cesarstwo nie wesprze Holsanii w portrzebie?
-No niech stracę - stwierdził cesarz z machnięciem ręką - 250 rycerzy i 12 000 koron.
-Zgoda - odparła Magda z uśmiechem pełnym satysfakcji - Dziękujemy ci bardzo, cesarzu, ale czas nagli. Do zobaczenia na mojej koronacji!
-Bywaj, królewno - odparł znów przygnębiony cesarz, do którego najwyraźniej dotarło dopiero to, na co się zgodził.
-Pieprzony sknera!- krzyknęła ze złością Magda zaraz po tym jak wyszliśmy z zamku.
-Uspokój się, Magda. On już taki jest i tak możesz być dumna, że tyle udało cię wynegocjować. - uspokoił ją Oleex
-ALARM!!! - usłyszeliśmy głoś od strony murów - ATAK NA MIASTO!!! WRÓG U BRAM!!! RYCERZE WSPOMAGANI PRZEZ MAGÓW!!!
-Zakon...-szepnęliśmy razem.
========================================================================
A o to i rozdział 10! Atak na miasto przyszedł mi do głowy jakoś spontanicznie ;D Miłego czytania!

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 9: Następczyni tronu.

-Kto jest następcą tronu Południowej Holsanii? - zapytał ojciec
Starzec rozejrzał się po pokoju. Po chwili skupienia z powagą wskazał na Magdę.
-Ona.
Magda oniemiała, a mi odebrało mowę. Ta prosta, strachliwa dziewczyna, która za żadne skarby nie wygląda na kogoś z "błękitną krwią" miała być królewną, córką i następczynią Dawida V Łaskawego? Nie w to mogłem uwierzyć.
-Jak to? Skąd pan to wie, generale? - spytałem - Czy król powiedział coś więcej?
Starzec wziął głęboki wdech i najwyraźniej przygotowywał się do opowiedzenie długiej i zawiłej historii bogatej w zaskakujące zwroty akcji. Nie myliłem się.
-Tak. W czasie, gdy żołnierze garnizonu South Holsan bronili wejścia do zamku, my zabarykadowaliśmy się w komnatach królewskich. Król chyba przeczuwał, że to jego ostatnie minuty panowania...i życia. Opowiedział mi o pewnej historii, która przydarzyła się 17 lat temu, w 1233 r. Król Dawid przebywał w Agonii na tak zwanej Konferencji Charidarskiej. Jedną z przedstawicielek Cesarstwa Północnego była czarodziejka Alessandra Montequ. Rudowłosa piękność. Każdy mężczyzna wzdychał gdziekolwiek się pojawiła. Ale Alessandra nie zwracała uwagi na prostaków. Upodobała sobie naszego młodego króla Dawida, nie zwracając uwagi na to, że był on wówczas żonaty z naszą świętej pamięci królową Orkanią. Niby czarami, ale coś nie chcę mi się w to wierzyć - pokiwał konspiracyjnie głową - uwiodła naszego czcigodnego władcę. Z tej jedno nocnej miłości urodziła się Magdalena. Ale ani król ani owa Alessandra nie przyjęli tego dziecka, jako oficjalnie swoje. Oboje stwierdzili, że oddadzą je do przytułku. Potem Magda została zaadoptowana przez służącą w Słonecznym Zamku. Potem sama zaczęła uczyć się w tym kierunku. Wszystko działo się jednak pod czujnym okiem króla. Dawid V Łaskawy, jego żona Orkania, ich trzech synów Filip, Robert i Marcin zostali zamordowani podczas dzisiejszego ataku na Zamek. Jednak Magda przeżyła dzięki miłości swojego ojca. Do końca nie ujawnił, że ma jeszcze córkę.
-Fascynująca historia... - powiedział w zamyśle ojciec.
-Ja mam być królową?! - odezwała się Magda - Jak to nie rozumiem! Przecież jestem córką służącej. Nie poradzę sobie w rządzeniu państwem! A do tego jeszcze mam być czarodziejką!
-Poradzisz sobie - powiedziałem podchodząc do niej od tyłu i przytulając czule.
-Tak, tak... Krew nie woda i te sprawy, ale jest jeszcze jedna sprawa...-odezwał się generał patrzący na mnie z konspiracyjnym uśmieszkiem
-Magda jest córką króla i czarodziejki. W jej żyłach płynie magiczna krew. - wtrąciłem się
-Otóż to. - odpowiedział starzec - Tylko jest w tym jeden szkopuł. Prawo dziedziczności nie reguluje tego, czy czarodziejka, bo jest nią bez wątpienia Magda, może zasiąść na tronie.
-To zależy od Rady Królewskiej, o ile jeszcze żyje, i od Gildii Magów, której istnienie też jest wątpliwe.
-Na razie musimy ustalić kto stoi za tymi dwoma rzeziami, które miały miejsce w ciągu dwóch dni w Oxenfurcie i South Holsan. - odezwał się milczący dotąd Oleex - Później zajmiemy się sprawą tronu Południowej Holsanii.
-Wydaję mi się - powiedział generał - że powinniśmy udać się, razem z Królową Magdaleną na wizytę do Solsztajnu. Cesarz Johan powinien udzielić nam pomocy zbrojnej i finansowej na odbudowę South Holsan.
-To jest bardzo dobry pomysł generale. - odezwał się ojciec - Przecież cesarz nie odmówi pięknej królowej z sąsiedniego kraju.
-Zatem w drogę - zadecydował ksiądz.
-Mogę prosić królową - podszedłem do Magdy i podałem jej rękę.
-Proszę - odpowiedziała oglądając się ze strachem na wiszące ciała jej ojca i macochy.
Szliśmy długimi korytarzami, salami i przedsionkami pełnymi krwi i ciał zabitych podczas bitwy. Najpierw szliśmy ja z Magdą, za nami generał, następnie szli ojciec z Oleexem, a pochód kończyli ocalali żołnierze garnizonu. Taką karawaną wyszliśmy na dziedziniec. Zaniemówiliśmy. Przed oczami rozciągał się wielki napis z krwi:


OXENFURT, SOUTH HOLSAN - JESZCZE CI MAŁO MARCINIE? A MOŻE TERAZ NORT HOLSAN, ALBO TRYDIUM? A CO POWIESZ NA SOLSZTAJN? TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE, PRZEZ TO, CO ZROBIŁEŚ W SANKT-RIVER W 1210. JESZCZE SIĘ SPOTKAMY. 
PS: PILNUJ SYNA
ANTHONY GRAY, MISTRZ ZAKONU RYCERZY CIEMNOŚCI.

Kawałek dalej widniał jeszcze jeden napis:

Mam dla ciebie niespodziankę, Marcinie. Zajrzyj, proszę, do tych drzwi po prawej. Nie będziesz rozczarowany.

Ojciec skierował się w stronę owych drzwi. Ja puściłem rękę Magdy i manewrując pomiędzy świeżymi jeszcze śladami krwi poszedłem za nim. Ojciec dotarł chwilę przede mną. Gdy się z nim zrównałem drzwi były już otwarte. Na pełnej krwi podłodze leżało ciało kobiety. Po chwili rozpoznałem, że była to moja matka.
-Kaaaaaamiiiiilaaaaa! - ojciec krzyknął najgłośniej jak potrafił i rzucił się w stronę ciała.
Przytulając ciało matki cały czas zalewał się łzami. Ja, w przeciwieństwie do niego, nie krzyczałem. Stanąłem i patrząc na ciało zalałem się łzami. Niepowstrzymanymi, szczerymi łzami. Pełnymi bólu. I złości. Cały czas płakałem, gdy podeszła do mnie Magda i objęła mnie ramieniem. Nie odzywała się. Po prostu była. I za to byłem jej wdzięczny. Za to, że była i że nie pocieszała. Pustymi słowami, które tylko spotęgowałyby żal, który zagościł w moim sercu po stracie matki. Po chwili podeszli do nas generał z Oleexem. Żołnierze podeszli bliżej i uklęknęli. Z ich ust zaczęły dolatywać słowa pieśni żałobnej zagłuszane przez łzy. Jak się później dowiedziałem była to pieśń "Ty, który odszedłeś" Była to pieśń śpiewana na pogrzebach najznamienitszych osób.

Ty, który odszedłeś! Bujny kwiecie róży!
Niech ci niebiański gaj od dziś służy!
Niech twa mądrość na wieki tu zostanie!
Nie zapomniane będzie twe oddanie!

Ty, który odszedłeś! Latoroślo winna!
Niechaj ci Alessja służy, tak jak powinna!
Twoje imię na wieku tu zostanie!
W sercach naszych! Na wieki wieków, Amen.

Magda również popłakała się  słuchając pieśni. Była bardzo wzruszająca. I potrzebna po takiej ilości mordów, zabójstw i krwi. Była oczyszczeniem dla ducha spętanego bólem, po widoku tylu ciał. W tym ciała swojej własnej matki.
***
Pogrzeb odbył się tego samego dnia popołudniu. Matka na życzenie Magdy została pochowana w królewskiej krypcie pod Słonecznym Zamkiem. Na pogrzebie obecna była okoliczna ocalała ludność. Wszyscy płakali słuchając "Ty, który odszedłeś". Wszyscy.
========================================================================
Rozdział numer 9 oddaję w wasze ręce. ;P Podoba się? Nie podoba? Piszcie w komentarzach ;3

wtorek, 4 listopada 2014

*250 wyświetleń*

"History of my life" ma już pół roku ;). Wciągu tego czasu blog zdobył 250 wyświetleń (teraz już około 260). Dziękuję bardzo za czas poświęcony na czytanie mojego opowiadania. Chciałbym, żeby każdy, kto czyta moje posty, zostawił coś od siebie. Może to być nawet krytyka, bo i taka na pewno się znajdzie. Jeszcze raz dziękuję! ;3