poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 10: Audiencja u Cesarza.

27.08.1250r EL.,Solsztajn

Weszliśmy do wielkiego holu. Wszyscy usiedliśmy na ławach stojących na lewo od drzwi. Magda obok mnie, a Oleex, ojciec i generał naprzeciw. Na obydwu znajdowało się z dwadzieścia par drzwi. Na kolumnach podtrzymujących sklepienie zawieszone były sztandary z herbem Cesarstwa Południowego - słońcem na błękitnym tle. Ojciec twierdził, że słońce symbolizowało świetność i potęgę państwa a błękit, tak samo jak "błękitna krew" wysokie urodzenie. Od drzwi wejściowych do ogromnych wrót do sali tronowej ciągnął się czerwony, pięknie haftowany dywan. Z sufitu zwisał ogromny, kryształowy żyrandol. Większość świec była jednak zgaszona, ponieważ przez wielkie witrażowe okna za nami wpadało do holu wystarczająco dużo światła, żeby w pomieszczeniu było dostatecznie jasno. Na ścianach wisiały obrazy poprzednich władców: Ludwik III, Arnold I, Dominik V... Przez drzwi prowadzące do sali tronowej wyszedł sługa ubrany w garnitur. Jego siwe, rzadkie i przetłuszczone włosy odbijały światło słoneczne, przez co ich właściciel wyglądał nieco komicznie.
-Cesarz Johan II von Rusarg oczekuję na panią, królowo oraz na panów - sługa gestem wskazał nam salę tronową.
Wstaliśmy. Wziąłem  Magdę za rękę i pewnym krokiem skierowałem się w ślad za sługą. Za nami szli ojciec z Oleexem i generałem. Weszliśmy to monumentalnego pomieszczenia, jakim była sala tronowa Zamku Solsztajn. Czerwony dywan biegł blisko 30 metrów i przez schody docierał do tron cesarski. Dwanaście par kolumn po obydwu stronach, tak jak w holu ozdobionych było sztandarami. I także jak w poprzednim pomieszczeniu w sali tronowej znajdował się kryształowy żyrandol, a dokładnie to cztery ogromne. Na końcu traktu z pięknie zdobionego dywanu znajdował się tron. Na
nim siedział mężczyzna w średnim wieku. Jego brązowe oczy szybko otaksowały nas zaraz po wejściu do sali. Podsiwiałe włosy spadały bujnymi falami na ramiona. Kiedyś z pewnością kruczoczarne. Cesarz ubrany był w strój koronacyjny. Długi czerwony płaszcz z białym futrem na torsie spadał na posadzkę, najprawdopodobniej z drogiego bohemasidzkiego marmuru. Uwieńczeniem majestatu władcy był złoty diadem cesarski, którego rubin błyszczał już z oddali. Oprócz tego majestatu dodawało berło cesarskie, także złote i wysadzane drogimi kamieniami szlachetnymi.
-Witaj córko króla Holsanii Południowej! - odezwał się niski, spokojny, pełen wyższości głos cesarza - Witajcie również towarzysze tej cnej panny! Co was sprowadza do mojego zamku?
-Witaj włodarzu Cesarstwa Południowego! - odpowiedziała Magda kłaniając się z uśmiechem- Sprowadza nas do Ciebie sprawa rzezi przeprowadzonych w Oxenfurcie i South Holsan.
-Tak myślałem... Ale co ja mam z tym współnego? - zapytał cesarz unosząc brew.
-Chciałabym cię prosić o pomoc wojskową i finansową na odbudowanie zrujnowanych miast
-Nie rozumiem...
-Południowa Holsania i Selezja potrzebują pomocy. Czy Cesarstwo Południowe okaże się wiernym sojusznikiem i odpowie na prośbę przyszłej królowej pomyślnie?
Cesarz żachnął się. Przez chwilę myślał nad odpowiedzią,
-Nie wiem, czy Cesarstwo jest w stanie wysłać jakąkolwiek pomoc dla Holsanii Południowej. Otóż blisko 3 dni temu na Przyrzeczu wybuchło powstanie chłopów. Większość sił jest właśnie tam zaangażowana w duszenie buntu w zarodku.
-Naprawdę? - zdziwiła się Magda - Wydawało mi się, że Przyrzecze to spokojna okolica.
-Sabotaż- szepnąłem
-I mnie się tak wydawało, królewno. - stwierdził cesarz
-A co jeśli ja i moi kompani pomożemy zażegnać bunt? Cesarstwo wyśle nam posiłki i złoto? - zaproponowała Magda
Zaskoczył mnie pomysł Magdy, ale nie było innego wyjścia.
-Hmmm... Dobrze. Wyślemy posiłki i złoto, ale oczywiście w rozsądnych ilościach. - zgodził się cesarz.
-Co cesarz powie na 500 rycerzy i 20 000 koron selezjańskich?
-Ile?! - prawie wykrzyczał cesarz - Toż to połowa armii i skarbca!
-Tak, ale sytuacja jest wyjątkowa - stwierdziła Magda
-200 rycerzy i 10 000 koron selezjańskich - powiedział twardo cesarz
-Naprawdę Cesarstwo nie wesprze Holsanii w portrzebie?
-No niech stracę - stwierdził cesarz z machnięciem ręką - 250 rycerzy i 12 000 koron.
-Zgoda - odparła Magda z uśmiechem pełnym satysfakcji - Dziękujemy ci bardzo, cesarzu, ale czas nagli. Do zobaczenia na mojej koronacji!
-Bywaj, królewno - odparł znów przygnębiony cesarz, do którego najwyraźniej dotarło dopiero to, na co się zgodził.
-Pieprzony sknera!- krzyknęła ze złością Magda zaraz po tym jak wyszliśmy z zamku.
-Uspokój się, Magda. On już taki jest i tak możesz być dumna, że tyle udało cię wynegocjować. - uspokoił ją Oleex
-ALARM!!! - usłyszeliśmy głoś od strony murów - ATAK NA MIASTO!!! WRÓG U BRAM!!! RYCERZE WSPOMAGANI PRZEZ MAGÓW!!!
-Zakon...-szepnęliśmy razem.
========================================================================
A o to i rozdział 10! Atak na miasto przyszedł mi do głowy jakoś spontanicznie ;D Miłego czytania!

2 komentarze:

  1. Atak i co teraz??? WIem mało ich wspomógł cesarz ale zawsze coś! Fajnie piszesz czekam na następną część!!


    Zapraszam na konkurs! http://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń