sobota, 25 października 2014

Rozdział 7: Nawet w Oxenfurcie nie jest bezpiecznie.

Obudziłem się. Nie wiem ile spałem, ale wydaję mi się, że trwało to dość długo. Najważniejsze, że żyję, chociaż nie wiem gdzie jestem.  Leżę na wielkim łożu w pokoju, którego wysokie sklepienie ginie w mroku. Jedynym źródłem światła w pokoju jest słabo migocząca świeca stojąca na pięknie rzeźbionym stoiku nocnym. Okna zasłonięte są długimi, grubymi kotarami z czerwonego jedwabiu. Drzwi są lekko uchylone. Ociężale i z niemałym bólem wstaję i do nich podchodzę. Z sąsiedniego pomieszczenia słychać rozmowę mojego ojca z Pawłem Oleex'em.
-Marcin, musicie uciekać. W Oxenfurcie nie jest już bezpiecznie. Odkąd Lady Margaret została zamordowana, a Rycerze Cienia trzymają w garści Radę wiele się zmieniło. Utworzono getta. Selezja zamknęła granice dla innych państw. Stosunki dyplomatyczne zostały zerwane.
-Co mamy według ciebie zrobić? - spytał ojciec - Wrócić na Ziemię?
-Nie macie po co tam wracać. Praktycznie wszystkie portale zostały zniszczone reszta jest kontrolowana przez Zakon Rycerzy Cienia. Najlepiej, jakbyście udali się do Holsanii Południowej, do Sout Holsan. Tam porozmawiajcie z królem Dawidem Rovexem. Jakby co powołajcie się na mnie.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do kuchni.
-Co się stało? - spytałem bez ogródek.
-Bractwo Rycerzy Cienia nasłało na nas skrytobójców - odpowiedział mi ojciec - Kościół jest teraz ruiną, portal został zniszczony, a wszystkich naszych łączników zamordowano. Oprócz tego Zakon przeprowadził udany zamach stanu na Lady Margaret. W nocy, zaraz po naszym przybyciu do zamku wtargnęli magowie. Wyrżnęli po kolei większość strażników, a na samym końcu upozorowali samobójstwo Lady Margaret, zrzucając ją na dziedziniec zamkowy. Rada Czarodziejów, organ rządzący Selezją podczas braku Lorda, jest trzymana w garści. Senatorowie boją się pisnąć choćby słówkiem. Takim sposobem wprowadzone zostały edykty o gettach, zamknięciu granic, zerwaniu stosunków.
-Kogo zamknęli w gettach? - spytałem
-Przeciwników nowego ustroju, Kacper - odezwał się milczący dotąd Oleex - Dlatego musimy się przedostać do Holsani. Tam porozmawiamy z królem Dawidem.
-Jednak jedziesz z nami? - odezwał się ojciec
-Tak. Nie mam już nic do stracenia - odpowiedział Oleex ze szczerym uśmiechem na twarzy.
W tym momencie usłyszeliśmy wrzaski na ulicy. Wszyscy troje rzuciliśmy się w stronę okna. Naszym oczom ukazała się okropna scena. Ludzie, elfy, krasnoludy i inne istoty uciekały w popłochu w stronę bramy miasta. Za nimi jechali na koniach magowie ubrani w ciemno bordowe stroje. Uśmiercali oni wszystkich w zasięgu ręki. Drzwi do wszystkich domów zostały wysadzone za pomocą magii, a przebywający w nich mieszkańcy miasta wyrzuceni na ulice. Po kilku minutach tłum zrzedł, a na bruku ukazały się szczątki porozrywanych ciał leżący wśród brodzących po kostki w krwi ludzi. Ginęli wszyscy po kolei. Mężczyźni, kobiety, dzieci, starcy, elfy, krasnoludy, driady. Ulicą niósł się pełny żalu lament. Mężczyzna próbujący schować się za drzewem został trafiony piorunem i wyleciał w powietrze roztrzaskując się na kilkaset kawałków. Kobieta z dzieckiem na rękach została stratowana przez mężczyzn na koniach.
W tej chwili drzwi do naszego domu wyleciały z zawiasów. Do domu weszło dwóch magów.
-Wypierdalać na ulicę! Już skurwysyny! - krzyknął na nas widok.
-Igneus Procella! - krzyknął w ich stronę ojciec.
Z jego palców wystrzeliły iskry, które w locie zamieniły się w potężne płomienie. Pierwszy z magów został rozerwany przez siłę zaklęcia. Drugi przeżył, ale leżał teraz pod ścianą w ogniu, krzycząc jak oszalały.
-Ralph! Edward! Co tam się do jasnej cholery dzieje?! Wszystko w porządku? - usłyszeliśmy krzyk od strony ulicy - Halo! Jesteście tam?!
-Szybko! Marcin weź talizmany ze szkatułki i złoto. Leży w górnej szufladzie. A ty Kacper weź najpotrzebniejsze rzeczy. Absconde!  - drzwi zamknęły się pod naporem zaklęcia. Zza nich co chwila dobiegały huki i wrzaski. - to ich na trochę zatrzyma. Marcin masz różdżkę?
-Tak. - odpowiedział ojciec
-Dobrze, więc chodźmy na górę do teleportu.
Weszliśmy na górę do wysokiej biblioteki. Na samym środku, na podłodze wyrzeźbiony został wielki
pentagram. Przez wielkie okna widać było łunę palonych domów. Na ulicy Rycerze Cienia uśmiercali niedobitków i rannych. Z Kaplicy Florencji wyprowadzono grupę mnichów. Wszyscy zostali ugodzeni zaklęciami uśmiercającymi. Ich ciała zostały pozostawione w miejscu zgonu. Barczysty mężczyzna na czarnym potężnym ogierze jechał w górę ulicy, w stronę zamku. W pewnym momencie odwrócił się w stronę okna, przez które wyglądałem. Wyciągnął rękę i z jego palców wystrzeliły pioruny. Ledwo zdążyłem umknąć przed roztrzaskującym okno prądem. Iskry przebiły okno i trafiły w żyrandol oświetlający pokaźną bibliotekę. Spadł roztrzaskując się na biurku, które zajęło się ogniem od świec.
-Szybko! Mamy nie wiele czasu! - krzyczał Oleex - stańcie na tym pentagramie, po mojej lewej i prawej stronie twarzami do mnie! Dobrze, więc zaczynamy. Domina excelsis! Domina omnipotentem! Audi clamorem parvulis. - z dołu słychać było huk roztrzaskiwanych drzwi i "kurwy" magów, którzy zobaczyli ciała swoich kolegów -  Revelare nobis bonum opus! Move nos ad South Holsan!
Wszystko zaczęło powoli ciemnieć. Świat zaczął się powoli kręcić. Potem coraz szybciej i szybciej, aż wszystko znów stało się jasne i ujrzałem łąkę. Zwykłą łąkę. Nie było śladu po mieście, trupach, krwi, najeźdźcach uśmiercających wszystko to, co się rusza. Był już prawie świt. Na wschodzie majaczył już zarys  słońca.
-Jesteśmy już bezpieczni.- odezwał się pierwszy ojciec- tutaj na razie nam nic nie grozi.
-Co się stało? Mówiliście przecież, że Oxenfurt to jedno z najbezpieczniejszych miejsc w Alradii.- spytałem.
-Bo tak było, Kacper. Ale najwyraźniej musiało się coś zmienić. W ciągu trzech dni zerwano połączenie z Ziemią, zamordowano Lorda Selezji, zerwano stosunki dyplomatyczne z innymi państwami i przeprowadzono Rzeź Oxenfurtu. Nie wiem, co ma zamiar zrobić Zakon, ale my musimy udać się do Króla Dawida V Łaskawego z dynastii selezjańsko-południowo-północno-bohemasidzkiej Ravex. On na pewno nam pomoże. Zawsze był mądrym władcą. Trzeba także poinformować Gildię Magów i Bractwo Ostrzy w South Holsan o sytuacji w Oxenfurcie.
-Twój tata ma rację. Sam nie wiem co się stało.Do jasnej cholery! Zakon Rycerzy Cienia w ciągu trzech dni przejął i odizolował największą potęgę świata magicznego! Coś tu jest nie tak.
-To teraz do South Holsan?- spytałem.
-Tak, Kacper. Ale najpierw się prześpij.
========================================================================
Hejo! Nie było baaaaardzo długo rozdziału ;) Mam nadzieję, że ten się podoba :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz