niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 1: Już zaraz wakacje.

Znów do szkoły. Co prawda niedługo wakacje, ale nauczyciele i tak nie odpuszczają. Mamy niezły wycisk. Najgorzej z fizyką. Mam zagrożenie, a babka od fizy mnie nie cierpi. Powiedziała mi wprost, że mnie nie lubi i zrobi wszystko, żebym nie zdał. Nawet, jak zostanę na drugi rok to nie będzie jakaś większa strata bo moja klasa jest nieznośna. Same lamusy i tapeciary, a oprócz tego kujoni i parę kozłów ofiarnych, nad którymi wszyscy sięznęcają. Jedyną osobą którą lubię jest Dawid, mój najlepszy kumpel. Właściwie to jest moim...no tym... jak to się mówi...a! przyjacielem, tak to dobre słowo - przyjaciel. Tylko z nim się dogaduję oczywiście, jak na nastolatków przystało w granicach normy państwowej. No i jeszcze jest Aśka. Wysoka, długonoga blondyna o niebiańskim spojrzeniu, które powala wszystkich na których padnie. Z pozoru niczym nie różni się od innych dziewczyn typu blachara-tapeciara, ale byłem przy tym, jak zdarzyło się jej poryczeć. Dopiero wtedy pokazała siebie taką, jaką jest. Udaje twardą i niewzruszoną, bo inne dziewczyny by ją zgnębiły i zrównały z parterem, ale tak naprawdę jest super laską. Miłą, uprzejmą, pomocną, po prostu idealną...
-Kacper!-słyszę głos mamy- wstałeś już?! Spóźnisz się do szkoły!
Taaa...szkoła i tylko szkoła
-Już idę, mamo!-odpowiadam wstając łóżka.
Rozglądam się w poszukiwaniu ubrań, które nadawałyby się o tego, żeby je założyć. Okno wychodzące na południe, parapet zawalony różnymi gratami, biurko z komputerem i mnóstwem innych rupieci (książki, komiksy, resztki jedzenia itp.), regał z książkami, fotel z brudną koszulą (wywaliłem się wczoraj na rowerze), jakieś pudło, szafa...BINGO, SZAFA! Lekko chwiejnym krokiem idę w stronę niedomkniętej szafy. Otwieram ją i zakładam pierwszy lepszy T-shirt z lwem (moje ulubione zwierzę) i jeansy. Szybko zbiegam na dół. W kuchni czeka na mnie mama ze śniadaniem. Spoglądam na zegarem i widzę, że jest już 7.40. Szybko dokańczam płatki, popijam je resztką soku, który znalazłem w lodówce i kieruję się w stronę drzwi. Po drodzę zakładam plecak na ramię.
-Cześć mamo!
-Cześć synku.- Kamila spogląda na mnie znad gazety- O której będziesz w domu?
-Nie wiem...
Nigdy nie wiem. Otwieram drzwi i wychodzę.
***
W parku spotykam Dawida palącego fajkę. Podchodzę do niego i klepię go w plecy.
-Miałeś rzucić to kurwstwo, przecież wiesz, co to za gówno-mówię na przywitanie
-Też się cieszę, że cię widzę- Dawid szczerzy zęby w uśmiechu- wiesz jak trudno rzucić?
-Nie wiem...-zaczynam, ale mi przerwał.
-Właśnie!
Stwierdzam po tonie Dawida, że drążenie tematu nic nie da, oprócz kłótni, a tego nie chcę.
-Chodź już, bo się spóźnimy-mówię pojednawczo.
-Oks...
Przez resztę drogi widzę, że uraziłem mojego najlepszego kumpla swoją niezbyt taktowną uwagą. Martwię się tym, ale przed szkołą zauważam Aśkę i przestaję o tym myśleć. Aśka jak zwykle jest w towarzystwie kilku innych tapieciar.
-Hej-mówię do nich przechodząc
-Siema-odpowiadają chórem  takim tonem, jakby chciały mnie zabić. W końcu wszystkie uważają mnie za przedstawiciela plebsu. Wszystkie... oprócz Aśki.
Gdy odchodzę odwracam się w stronę tapeciar i zauważam Aśkę uśmiechającą się do mnie promiennie, odwzajemniam uśmiech i wchodzę do szkoły.
***
Dzisiaj pierwsza historia z Czyżykową. Baba jest miła tylko dla kujonów, ale tylko na zajęciach dodatkowych.
***
Do klasy wpadam z Dawidem 10 po ósmej.
-O! Witam, witam lorda Kacpra Wilka i margrabiego Dawida Bronowskiego!-słyszę okropny skrzek z lewej strony.Zaraz za drzwiami, jakby przyczajona stoi pani Zdzisława Czyżyk i mierzy mnie niechętnym wzrokiem.- Trafią zacni panowie do swoich posiadłości czy mam wysłać świtę, aby panów zaprowadziła?
-Jakby cesarzowej to nie sprawiło większego kłopotu, to będę zaszczycony towarzystwem cesarskiej świty, aż do mojej posiadłości- odpowiadam, na co cała klasa wybucha śmiechem i kieruję się razem z Dawidem do naszej ławki. 
Czyżykowa czerwona i naburmuszona na twarzy siada za biurkiem i sprawdza obecność.
***
Lekcje minęły bez większych rewelacji. Jak zwykle nuda, nuda no i jeszcze nuda. Teraz czekam na Dawida, bo je obiad. W tym momencie podchodzi do mnie Aśka.
-Cześć, może wrócilibyśmy razem? - szepcze mi do ucha
========================================================================
Jak wam się podoba? Będę się starał pisać częściej :D



2 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie :D Tylko zmień trochę grafikę, bo teraz patrzę na moją czarną klawiaturę i jest, tak jakby, troszkę zielona ;D Nietypowa szkoła :)

    OdpowiedzUsuń